20-letni pomocnik w minionym sezonie dołączył do kadry pierwszego zespołu. We wrześniu zadebiutował w seniorach w meczu Pucharu Polski z Piastem Gliwice, ale na ligowy debiut czekał aż sześć miesięcy. Postawił dopiero na niego trener Tomasz Kafarski. Wychowanek Pasów w sumie wystąpił w 7 spotkaniach, strzelił jednego gola i zanotował jedną asystę, ale co najważniejsze, zostawił po sobie dobre wrażenie.
Jego poprzedni kontrakt z Cracovią wygasał z końcem czerwca, a tuż po zakończeniu sezonu Fakt poinformował, że krakowski klub oferuje mu przedłużenie umowy na starych warunkach (według tabloidu za tysiąc złotych miesięcznie). Okazało się, że dziennik nie mylił się, ale nie przedstawił całej prawdy. Otóż Cracovia wyraziła wolę przedłużenia kontraktu ze Stebleckim na starych warunkach, dzięki czemu ekwiwalent za niego w razie niepodpisania przez niego nowej umowy, wzrastał kilkakrotnie. Podobne jak Steblecki pisma z formalnym wyrażeniem woli przedłużenia kontraktu na starych warunkach otrzymali wszyscy młodzieżowcy w klubie. Zawodnik nie chce do tego wracać: - Nie chcę w ogóle tego komentować. Mogę jedynie powiedzieć, że to nie było tak, że klub nie był zainteresowany, bo cały czas była nić porozumienia. Rozmawialiśmy o nowym kontrakcie i wypisywanie o tym, że klub nie chciał, to wszystko bzdury. Chciałbym już zamknąć ten temat.
Fakt poinformował również, że Stebleckim zainteresowane mają być Korona Kielce i Lech Poznań. - To mnie nie interesowało. Starałem się pokazać z jak najlepszej strony, żeby mieć jak największe szanse na przedłużenie kontraktu. To się udało i strasznie się z tego cieszę. Liczę na to, że przez najbliższy rok będziemy z drużyną próbowali zrobić awans do ekstraklasy.
"Stebel" przebił się do wyjściowego składu Pasów pod koniec sezonu, kiedy spadek był już niemal przesądzony. Teraz również na jego barkach będzie spoczywał ciężar walki o powrót do ekstraklasy. - Wprawdzie nie mam tego doświadczenia, ale starsi koledzy, którzy ocierali się pierwszoligową rzeczywistość, mówią, że jest trudno i łatwiej utrzymać się w ekstraklasie, niż bić się o awans. Nikt nie będzie się kładł na boisku i oddawał za darmo choćby metra boiska. To oczywiste, że czeka nas ciężka walka i musimy się do niej bardzo dobrze przygotować. Każdy już od pierwszego meczu sezonu musi zdawać sobie sprawę, o co tak naprawdę gramy i musi dawać z siebie wszystko, żeby Cracovia powróciła do najwyższej klasy rozgrywkowej - tłumaczy młody pomocnik.
Kibice Cracovii wyobrażają sobie, że w nowym sezonie w środku pola zobaczą Stebleckiego w duecie z Marcinem Budzińskim. - W ostatnich meczach tak się złożyło, że ta nasza współpraca w środku mogła się podobać, ale też nie zmienia to faktu, że wyniki tych spotkań były, jakie były. W meczu z Ruchem Chorzów polegliśmy 0:2, a z Bełchatowem prowadząc na wyjeździe 2:0, daliśmy sobie strzelić dwie bramki i zremisowaliśmy. Uważam, że czeka nas wszystkich jeszcze dużo pracy. Oczywiście z Marcinem gra mi się bardzo fajnie i na pewno jest to jakieś moje skromne marzenie, żeby środek pola jak najczęściej wyglądał w ten sposób, ale to przede wszystkim zależy od naszej dyspozycji na treningu i od tego, jak trener będzie chciał nas zestawić - mówi.
W piątek piłkarze Pasów rozpoczną urlopy. Steblecki junior przyznaje, że niektórzy fani mogą mieć rację, mówiąc, że zawodnicy nie zasłużyli na wakacje. - Do tej pory nie myślałem o urlopie. Za parę dni może faktycznie będzie chwila, żeby trochę odpocząć, rozluźnić się, nie myśleć o piłce, choć będzie Euro 2012, więc pewnie będziemy oglądać mecze. Wiadomo, że zagraliśmy bardzo słaby sezon i trzeba się zmobilizować do pracy, żeby nie było podobnej "klapy". Zdajemy sobie wszyscy sprawę, że wielu ludzi po takim sezonie mówi, że urlopy nam się nie należą, bo zawaliliśmy sprawę. Myślę jednak, że te dwa, czy trzy tygodnie przerwy i "luzu" są nam potrzebne, żeby przyjść z nowymi siłami na okres przygotowawczy do kolejnych rozgrywek. Musimy trochę zregenerować siły, odpocząć psychicznie. Trzeba wrócić i walczyć o natychmiastowy awans.