Paweł Sala: Wiemy, że osiągnięto porozumienie z mieszkańcami blokującymi rozpoczęcie budowy nowego stadionu w Bielsku-Białej. Kibice czekają na moment, kiedy wbita zostanie pierwsza łopata pod powstanie nowego obiektu.
Marek Glogaza, prezes Podbeskidzia Bielsko-Biała: - Jestem dobrej myśli, ale zawsze przypominam, że inwestorem i decydentem w tej sprawie jest Urząd Miasta i prezydent. Wiem, że wszystko idzie w bardzo dobrą stronę.
Rozmowy z mieszkańcami okolicznych osiedli wokół stadionu rzeczywiście przebiegały bardzo mozolnie?
- Moja rola w tym wcale nie była bardzo duża. Poproszono mnie w pewnym momencie o uczestnictwo, o wytłumaczenie kilku spraw i to zrobiłem. Natomiast wiodącą stroną, mediatorem było miasto i ludzie związani z miastem, zwłaszcza prezydent Bielska-Białej. Ile mogłem to oczywiście zrobiłem. Starałem się pomóc w tym wszystkim. Wiem, że wszystko jest na bardzo dobrej drodze, że porozumienie zostało osiągnięte. Wiem również, że kwestie prawne idą w bardzo dobrą stronę. Myślę, że niebawem dotrą do nas bardzo dobre wiadomości w tej sprawie.
Budżet klubu jest dopięty, a zatem zawodnicy, trenerzy i wszyscy pracujący w klubie mogą być spokojni o swoje wynagrodzenia?
- Przede wszystkim piłkarze, ale i kibice mogą być spokojni. Zawsze jest możliwość zrobienia więcej niż jest to przewidziane. Natomiast wszyscy, którzy mają na to wpływ, starają się, aby nie było takich problemów jak na początku roku.
Trener Robert Kasperczyk powiedział, że tacy zawodnicy jak Rogalski, Sikora, Górkiewicz czy Osiński nie przystają do strategii budowania drużyny na kolejny sezon. Jaka zatem jest ta strategia, bo przecież jej współautorem jest nie tylko szkoleniowiec?
- Myślę, że nie do końca możemy tak to sformułować. Zawodnik, tak jak menedżer czy być może również dziennikarz, są zawodami, w których zmiana jest spodziewana. Przy okazji trzeba powiedzieć, że piłkarze, z którymi się rozstajemy, mają swój wkład w sukcesy Podbeskidzia, za co należą im się gorące podziękowania. Zawsze będą tu mile widziani. Natomiast decyzje są podejmowane przede wszystkim na podstawie wyników sportowych jak i pewnego rodzaju polityki. Zakłada ona opieranie się w maksymalny sposób na zawodnikach, którzy są z naszego regionu, albo z tym regionem chcą się związać na dłużej. Bardzo ładnie mówił o tym między innymi Bartłomiej Konieczny. To nie oznacza naturalnie, że rezygnujemy z jakichkolwiek innych zawodników. W żaden sposób nie traktujemy piłkarzy z innych regionów czy z zagranicy gorzej, absolutnie! Niemniej jednak zależy nam na tym, aby odmłodzić zespół. Ponadto chcemy szkolić młodzież. To jest jeden z podstawowych celów, które chcemy w naszej strategii określić. Zależy nam na tym, żeby w maksymalny sposób wykorzystać efekt największego i bodaj jedynego tak dużego klubu w regionie. Długo jeszcze Podbeskidzie bowiem nie będzie miało takiej bezpośredniej konkurencji na tym terenie, porównując choćby sytuację na Górnym Śląsku czy Pomorzu Gdańskim. Chcemy oficjalnie związać się z klubami naszego regionu.
Z Bialskim Klubem Sportowym Stal również nie wykluczacie współpracy?
- Kto wie, ja tu nie mam żadnych uprzedzeń. Jestem krótko po rozmowie z prezesem BKS-u. Wiem, że są jakieś animozje pomiędzy kibicami. Ja natomiast uważam, że oba kluby są tak samo zasłużone i powinny ze sobą współpracować.
Skoro mówimy o szkoleniu młodzieży, rozważacie współpracę również ze Szkołami Mistrzostwa Sportowego z regionu lub innymi placówkami sportowymi szkolącymi młodych adeptów piłki nożnej?
- Naturalnie, że tak. To jest element szkolenia młodzieży. Budujemy to krok po kroku. Ten czas, który mamy między rundami chcę wykorzystać na rozmowy z prezesami klubów z niższych lig, ale również z szefami stowarzyszeń, szefami szkół sportowych, aby związać się w jakiś sposób porozumieniami na tyle, na ile jesteśmy w stanie to zrobić, również pod względem finansowym. A kto wie, czy nie budować także, jak to się modnie mówi, akademie. Mam na myśli choćby szkółkę bramkarską. Mamy na to jakiś pomysł.
Co warto dodać, ta współpraca już od jakiegoś czasu się odbywa.
- Oczywiście, że tak. Mamy już piętnaście zespołów młodzieżowych. Chcemy jednak, aby odbywało się to z jeszcze większą intensywnością. Szkolenie młodzieży będzie jednym z zasadniczych celów działania TS Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Wracając jeszcze do zmian kadrowych w Podbeskidziu przed kolejnym sezonem w ekstraklasie. Czy oprócz wymienionych przez trenera piłkarzy, którzy na pewno odejdą z zespołu, ktoś jeszcze jest na cenzurowanym? Tacy piłkarze jak Ivan Curić czy Liad Elmalich przecież zupełnie się nie sprawdzili.
- Szkoleniowiec zakwalifikował ich jako zawodników do szeroko rozumianej kadry. Gdyby jednak w trakcie przygotowań do rundy wiosennej okazało się, że jest jeszcze ktoś, kto na ich temat chce rozmawiać, to jest taka opcja, którą zawsze będziemy rozpatrywać.
Czy zatem są to zawodnicy na tak zwanym "wylocie", tylko w tej chwili nie ma chętnych na ich pozyskanie?
- Nie można tak powiedzieć. Ja robię wszystko, aby nie doprowadzić do takiej sytuacji, jaka - muszę to z przykrością powiedzieć - miała miejsce w ubiegłym roku, że zakupy zawodników odbywają się tak naprawdę bez jakiegoś ładu i składu. Niedopuszczalna jest sytuacja, że kupuje się niesprawdzonego piłkarza, np. Brazylijczyka Serginho - bez badań lekarskich, bez pytania o opinię prawną. Płaci się ogromne pieniądze jak na każde, a zwłaszcza nasze warunki. Tymczasem okazuje się, że w rzeczywistości zawodnik nie dotknął piłki, nie był nawet na ławce rezerwowych. Tego rodzaju sytuacje trzeba absolutnie wykluczyć. Na temat każdego zawodnika możemy rozmawiać, tak samo rozmawiamy na temat kilku piłkarzy, którzy są na razie poza Podbeskidziem. Ale kto wie, czy nie będą naszymi zawodnikami. To są często bardzo trudne negocjacje. Póki się nie zakończą, trzeba trzymać je w tajemnicy.
Mamy jednak w zespole Podbeskidzia pewniaków do gry w przyszłym sezonie. Nie pomylę się chyba, jeśli wymienię tutaj Roberta Demjana, Sebastiana Ziajkę czy Juraja Dancika.
- Oczywiście, że tak. Nie zdradzę chyba tajemnicy trenerskiej (śmiech). Dodać można jeszcze Bartłomieja Koniecznego, Marka Sokołowskiego. To są filary naszego zespołu. Nie sądzę, żebyśmy w przypadku tych graczy rozmawiali w najbliższej przyszłości o jakiś zmianach.
Czy pan prezes może już przedstawić cele, jakie klub nałożył na drużynę w przyszłym sezonie?
- Troszkę jeszcze jest za wcześnie. Cały czas nad tym pracujemy. Natomiast na pewno cel będzie bardziej ambitny niż w tej chwili. Chcemy zrobić jakiś progres, nie możemy założyć celu gorszego niż w debiutanckim sezonie w T-Mobile Ekstraklasie. Aczkolwiek czasami jest tak, że na nasze gorące głowy poleje się zimna woda. Gdyby przed sezonem ktoś powiedział, że skończymy rozgrywki na 12. miejscu, prawdopodobnie powiedział bym: ok. Te ostatnie mecze trochę zaważyły na gorszym wizerunku. Nie ma co ukrywać, że przegrana z Cracovią czy ŁKS-em to był spory kłopot. Efekt końcowy jest jaki jest. Z błędów trzeba wyciągać wnioski.