Piłkarz sezonu: Artiom Rudnew (Lech Poznań). Łotysz był poza konkurencją. Zdobył 22 z 42 bramek strzelonych przez Lecha. Popisał się aż czteroma hat-trickami. Nic dziwnego, że w przyszłym sezonie będzie grał na boiskach Bundesligi.
Gol sezonu: Rafał Wolski (Legia Warszawa). Bardzo trudno było wyróżnić jedną bramkę. W wewnętrznym głosowaniu wygrała jednak bramka Wolskiego w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Menedżer sezonu: Piotr Świerczewski (ŁKS Łódź). Sterował ŁKS-em z tylnego siedzenia, bo nie miał uprawnień trenerskich. Człowiek z kontaktami ostatecznie nie pomógł zespołowi utrzymać się sportowo w ekstraklasie.
Cytat sezonu Prejuce Nakoulma (Górnik Zabrze). Napastnik Górnika zyskał sobie sympatię kibiców, kiedy zapytany co zrobi z kogutem, którego dostał za miano najlepszego piłkarza meczu, odparł: - Będę go zjadł.
Brutale sezonu: Korona Kielce. Kulminacją ich postawy był mecz z Zagłębiem Lubin, kiedy winę za porażkę zrzucili na sędziego.
Łomot sezonu: Podbeskidzie Bielsko-Biała. Na samym początku sezonu Górale przegrali z GKS-em Bełchatów aż 0:6. Później spisywali się całkiem przyzwoicie.
Metamorfoza sezonu: KGHM Zagłębie Lubin. Rundę jesienną zakończyli na ostatnim miejscu, aby na wiosnę być najlepiej punktującą drużyną w lidze.
Gonitwa sezonu: Lech Poznań. Kolejorz przypuścił atak na puchary z 9. miejsca - z powodzeniem. Mało tego, podopieczni trenera Mariusza Rumaka walczyli o mistrzostwo do ostatniej kolejki.
Rajd sezonu: Prejuce Nakoulma (Górnik Zabrze). W meczu z Legią - równie dobrze mogłoby być to trafienie sezonu. Prejuce przez pół boiska przebiegł z piłką jak tyczki mijając obrońców stołecznej drużyny i trafił prosto w okienko.
Trener sezonu: Waldemar Fornalik (Ruch Chorzów). Poprowadził nie mający wielkiego budżetu Ruch do wicemistrzostwa Polski.
Najbardziej niedoceniany bramkarz sezonu: Maciej Mielcarz (Widzew Łódź). Bramkarz Widzewa wielokrotnie ratował swój zespół przed utratą punktów. W głównej mierze to dzięki niemu łodzianie zachowali czyste konto w 13. ligowych meczach. Mimo wszystko golkiper czerwono-biało-czerwonych nagradzany był za swoją postawę stosunkowo rzadko.
Odkrycie sezonu: Rafał Wolski (Legia Warszawa). Nie mógł być nikt inny. Swoją dobrą postawą na boiskach ekstraklasy zwrócił uwagę selekcjonera, który powołał go do szerokiej kadry na Euro 2012. Wolski nie zdążył jeszcze zadebiutować w reprezentacji.
Pudło sezonu: Daniel Sikorski (Polonia Warszawa). To było nie tylko niewyobrażalne pudło w meczu z GKS-em Bełchatów, kiedy z najbliższej odległości nie zdołał zdobyć bramki, ale i pomylił się Józef Wojciechowski. Zapłacił za niego sporo pieniędzy, a Sikorski zawiódł na całej linii.
Kłamca sezonu: Luis Henriquez (Lech Poznań). W Kielcach strzelał, a nie dośrodkowywał. Wszyscy wiedzieli, że było inaczej, ale piłkarz Lecha szedł w zaparte.
Technik sezonu: Orest Lenczyk (Śląsk Wrocław). Pomylił guziki w telefonie i wyszło na jaw co myśli o niektórych swoich zawodnikach.
Ewenement sezonu: Danijel Ljuboja (Legia Warszawa). Kto widział żeby Serb biegł sprintem podczas meczu? Jednak ten piłkarz mimo że często borykający się z kontuzjami, podczas meczu sprawiający wrażenie, że gra od niechcenia prawie pociągnął Legię do tytułu. Jednak sił jemu i Legii starczyło na 3/4 sezonu.
Nieustępliwość sezonu: Arkadiusz Piech (Ruch Chorzów). Chyba każdy trener chciałby mieć takiego zawodnika, który nie ważne przeciwko komu gra, to walczy od pierwszej do ostatniej minuty.
Odwieczny problem sezonu: trawa. Kiedyś były słabe stadiony, dlatego murawa była fatalna. Teraz mamy kapitalne obiekty, a murawa dalej jest fatalna.
Czystość sezonu: Górnik Zabrze. Zabrzanie jako jedyna drużyna w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy nie obejrzeli ani razu czerwonej kartki.
Passa sezonu: Lech Poznań. Pod koniec marca wydawało się, że dla Lecha sezon jest skończony. W ostatnich dziewięciu kolejkach poznaniacy zanotowali siedem zwycięstw i dwa remisy, dzięki czemu zakwalifikowali się do Ligi Europy.
Najbardziej spóźniona decyzja: Lech Poznań. Fani Lecha od samego początku nie chcieli zatrudnienia w Lechu Jose Marii Bakero. Hiszpan nie został zwolniony przed sezonem, ani w zimowej przerwie, choć wyniki były bardzo słabe. Ostatecznie zarząd wyrzucił Bakero po dwóch wiosennych kolejkach. Pod wodzą Mariusza Rumaka udało się uratować europejskie puchary, ale gdyby zmiana nastąpiła wcześniej, to Kolejorz mógłby dziś świętować mistrzostwo Polski.
Obrona sezonu: Legia Warszawa. W całym sezonie stracili tylko 17 bramek, Dusan Kuciak niejednokrotnie ratował Legię przed stratą kolejnych goli. Do tego dwaj doświadczeni obrońcy w postaci Żewłakowa i Wawrzyniaka.
Zagadka sezonu: Śląsk Wrocław. Niezła jesień, dramatyczny początek wiosny i świetna końcówka. W sumie wciąż nie wiadomo, na ile to mocna drużyna i ile w jej sukcesie szczęścia, a ile piłkarskiej klasy. Jesienią szereg meczów Śląsk zwyciężał dość szczęśliwie, a o mistrzostwie kraju przesądziły kapitalne stałe fragmenty gry.
Saper sezonu: Czesław Michniewicz (Polonia Warszawa). Przychodząc do Polonii deklarował, że jego zespół ma do rozbrojenia siedem min i musi uważać, by żadna nie wybuchła mu w twarz. Kiepsko to warszawiakom wyszło.
Głupota sezonu: Właściciele Legii. Jeszcze przed finałem rozgrywek postanowili wielkopańskim gestem przedłużyć kontrakt ze Skorżą. Teraz chcą go zwolnić.
Marnotrawstwo sezonu: Cracovia Kraków. Klub z takim budżetem i zapleczem wylądował na ostatnim miejscu i spadł z ekstraklasy.
Wtopa sezonu: Radosław Cierzniak (Cracovia). Tak długo zwlekał z wybiciem piłki z własnego pola karnego, że gdy już to zrobił, to nabił nią Michała Zielińskiego. Futbolówka wpadła do jego bramki.
Dla trawy ciężko wymyślić jeden konkretn Czytaj całość