Bartosz Flis: Szczęście się uśmiechnęło

Arka Gdynia wywiozła komplet punktów z Bytomia (3:1) i pozbawiła Polonię szans na sportowe utrzymanie w I lidze. Jednym z bohaterów żółto-niebieskich był Bartosz Flis, autor jednej z bramek.

Po bardzo słabej pierwszej połowie Arka Gdynia w drugiej części spotkania całkowicie rozbiła Polonię Bytom (3:1). Do przerwy prowadził zespół ze Śląska, który był wówczas dwa punkty od utrzymania na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Końcowy wynik sprawił jednak, że bytomska drużyna ma pięć punktów straty do bezpiecznej pozycji na jedną kolejkę do końca sezonu.

- W pierwszej połowie to spotkanie było dla nas bardzo ciężkie. Polonia postawiła naprawdę trudne warunki, a my nie umieliśmy na to odpowiedzieć. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że to co graliśmy w pierwszej połowie puszczamy w niepamięć i gramy w drugiej połowie z konsekwencją to, co mieliśmy grać od początku spotkania. Pogadanka przyniosła efekty, bo udało nam się nadrobić straty i pewnie ten mecz wygrać - mówi Bartosz Flis, pomocnik gdyńskiej drużyny.

Autor drugiej w tym meczu bramki dla Arki nie omieszkał skomentować negatywnego dopingu, jaki z trybun płynął z ust... ich własnych kibiców. Fani żółto-niebieskich domagali się od swojego zespołu porażki w tym spotkaniu, za sprawą której zaprzyjaźniona z nimi Polonia miałaby większe szanse na zachowanie ligowego bytu. - Chcieliśmy zagrać swoje, bez względu na to co krzyczeli kibice. Wygraliśmy ten mecz i jeśli są na nas o to źli, to przepraszać ich na pewno nie będziemy - zapewnia gracz drużyny z Pomorza.

Przy trafieniu Flisa błąd popełnił Marcin Cabaj, który po dośrodkowaniu z prawego skrzydła zamiast łapać piłkę siatkarskim plasem wyłożył futbolówkę graczowi Arki, który nie mógł chybić w tej sytuacji. - Przyjąłem piłkę, wyczekałem bramkarza, uderzyłem i wpadło. Ciężko było w tej sytuacji spudłować. Trudno mi oceniać postawę bramkarza. Musiałem swoją robotę wykonać, żeby się w tej sytuacji znaleźć. Uśmiechnęło się do mnie szczęście i może tak to zostawmy - uśmiecha się Flis.

- Cieszy to, że złapaliśmy formę. Szkoda tylko, że sezon już się skończy i straciliśmy szansę na walkę o awans. Będziemy grać jednak do końca. Mamy teraz mecz z Pogonią i nie interesuje nas o co ta drużyna walczy. Jak chce świętować awans w Gdyni, to musi sobie na zwycięstwo w tym meczu zasłużyć. My nie mamy zamiaru oddawać im pola i chcemy zdobyć trzy punkty - zapowiada zawodnik żółto-niebieskich.

Źródło artykułu: