Miedź Legnica zapewniła sobie awans do pierwszej ligi w przedostatniej kolejce. Spotkanie ostatniej serii gier nie miało dla niej większego znaczenia, a mimo to mistrz grupy zachodniej podszedł do niego w pełni skoncentrowany. Niewiele brakowało, aby do meczu w Kaliszu nie doszło, bowiem autokar legniczan uległ awarii. - Serdecznie dziękuję kaliszanom za fajny podarek, jaki otrzymaliśmy od gospodarzy, co było jakimś prezentem za nasze tegoroczne rezultaty - stwierdził na pomeczowej konferencji Bogusław Baniak, szczęśliwy opiekun najlepszej ekipy drugoligowych boisk po zachodniej części kraju.
Jego podopieczni nie okazali się już tak wyrozumiali dla zdegradowanych piłkarzy Calisii, którzy walczyli jeszcze o pozostanie na 15. pozycji w stawce. Plany pokrzyżowały dwa trafienia Zbigniewa Zakrzewskiego oraz kolejne samobójcze trafienie Łukasza Wiącka. - Nie mogliśmy niczym się odwdzięczyć, bo powiedziałem jasno: lidera coś zobowiązuje. Nie wyszedł nam wyjazd pięknym autokarem, dojechaliśmy z problemami, ale zespół nie odjechał, zachował się tak, jak powinien. Nie patrzeliśmy na doły tabeli. Teraz, kiedy dowiaduję się, że Calisia spadła mogę tylko współczuć trenerowi. Liga jest ciekawa, bo nikt nie kombinuje - dodał doświadczony trener, który zebrał liczne gratulacje od kaliskich dziennikarzy.
W swoich uprzejmościach Baniak nieco się zagalopował... - Piłka w Kaliszu idzie w dobrym kierunku, więc mam nadzieję, że za rok znów się powitamy... chociaż. Nie, przepraszam. Wy awansujecie do drugiej ligi, a my mamy ją z głowy, także lepiej się nie witajmy... - śmiał się.
Nie mogło zabraknąć pytania na temat nowej sytuacji dla Miedzi. Czy klub jest gotowy podjąć pierwszoligowe wyzwania? - Pod każdym względem. Pod względem stadionu, właściciela, grona młodych ludzi, którzy pracują obok mnie. Myślę, że w pierwszym sezonie będziemy na tyle silni, że nie będziemy się bić o utrzymanie - deklaruje odważnie Baniak.
Opiekun Miedzianki już rozpoczął obmyślanie strategii na kolejny rok zmagań, który będzie jeszcze cięższy. - Właściciel jest obecnie w Stanach Zjednoczonych i porozumiewamy się jedynie drogą mailową. Na razie nie robimy żadnych ruchów, natomiast moja lista wzmocnień i uzupełnień tego zespołu jest już na biurku prezesa. Życzyłbym sobie co najmniej trzech piłkarzy, ale wiem, że nie będziemy krezusami na rynku. Właściciel chce dla mieszkańców Legnicy przeprowadzić jakiś hit, ale czy to będzie to wzmocnienie czy tylko nazwisko, to będzie to również wiele zależało ode mnie - tłumaczy Baniak.
W ankiecie kibiców, fani zespołu z Dolnego Śląska wskazali, że najpilniejszym zakupem jest gracz na pozycję środkowego pomocnika. - Nie obrażając Grzegorzewskiego i Nowackiego, szukam ofensywnego pomocnika. Znam pierwszą ligę i jej system, bo bardzo długo w niej pracowałem. Wiem, że potrzebuję kreatywnego gracza, bo ja zapleczu nie będzie już tyle walki. Mamy już dwóch kandydatów na "10", ale na razie bez nazwisk. To obecni pierwszoligowcy - kończył tajemniczo Baniak.
Dla doświadczonego szkoleniowca jest to już kolejny awans, ale jak sam przekonuje, że ciągle mu mało. - Żaden trener nie powie, że rzyga awansami - zakończył.