Dariusz Jarecki: Staraliśmy się spełnić swoje marzenia

Termalica Bruk-Bet Nieciecza przez znaczną część sezonu była największą niespodzianką I ligi. Choć długo zasiadała w fotelu lidera, to fatalna końcówka rozgrywek pozbawiła ją szans na odniesienie historycznego sukcesu.

Na finiszu zespół z podtarnowskiej wsi wyraźnie spuścił z tonu i dał się wyprzedzić drużynom, które przed sezonem eksperci uważali za faworytów. Seria pięciu meczów bez zwycięstwa przypieczętowała spadek Termaliki Bruk-Bet Nieciecza na piąte miejsce w tabeli, więc piłkarze mają świadomość zaprzepaszczonej okazji. - Chodziły różne głosy... Nie będę już o tym mówił, bo to są głupoty, które niektórzy wygadywali. Naprawdę staraliśmy się zrobić wszystko, żeby spełnić swoje marzenia. Niestety, trzeba je odłożyć na rok, jeśli będzie taka wola działaczy. Staramy się już zapomnieć o tym. Naprawdę ciężko żyło nam się z tym w ostatnich tygodniach - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nie ukrywa Dariusz Jarecki.

Niecieczanie mogli nieco poprawić swoją pozycję, jednak w ostatniej kolejce nie potrafili pokonać Bogdanki Łęczna. Nie stworzyli nawet zbyt wielu sytuacji, by pokonać Sergiusza Prusaka. Bezbramkowy remis oceniają oni pozytywnie. - Przyjechaliśmy bardzo osłabieni, wypadło nam kilku zawodników. Trener szukał różnych rozwiązań, przecież grałem nawet na dwóch nie swoich pozycjach. Wiedzieliśmy, jakim zespołem jest Bogdanka, dlatego nie mogliśmy pozwolić sobie na otwartą grę, bo kilkoma akcjami mogła nas rozpracować. Staraliśmy się grać zachowawczo. Bogdanka prowadziła grę, a my próbowaliśmy wybijać ją z rytmu - analizuje były zawodnik Jagiellonii Białystok.

Mecz na Lubelszczyźnie miał szczególne znaczenie dla Jareckiego. Po pięciu latach znów zagrał w Łęcznej, gdzie występował przez sezon. Zachował on w pamięci dobre wspomnienia z czasu, gdy bronił barw ówczesnego Górnika. - Dla mnie najważniejszy był powrót po tylu latach na ten stadion. Tutaj debiutowałem w ekstraklasie. Znowu spotkałem kilku fajnych, starych kolegów i ludzi, którzy tu pracują - podkreśla Jarecki.

Źródło artykułu: