Mecz z Ruchem Radzionków był meczem o sześć punktów. W grę wchodziło jednak zajęcie miejsca ósmego. Wyspiarze gładko pokonali rywali 5:1 i w dobrych nastrojach oczekiwać będą na wznowienie treningów. Runda wiosenna nie była jednak tak kolorowa jak ostatnie kilka spotkań. - Ostatnie cztery mecze były dla nas nagrodą pocieszenia. Pokazaliśmy, że mamy jaja i potrafimy wyjść z kryzysu. Chcieliśmy fajnie pożegnać się z kibicami. Na meczach nie jest ich dużo, ale nasza dzisiejsza gra to podziękowanie dla tych, którzy nas wiernie wspierają - komentował Piotr Kieruzel.
W ostatnich sezonach świnoujski stadion był głównym atutem drużyny. Na domowym terenie Flota nie tylko nie przegrywała, ale również grabiła wyżej notowane zespoły. Ten sezon, a w szczególności runda rewanżowa dostarczyła innej, niezbyt pozytywnej serii. Biało-niebiescy co prawda raczej u siebie nie przegrywali, ale nie zdobywali także bramek. Do tego ponieśli wysoką porażkę z Sandecją Nowy Sącz. To wszystko zmieniło się wraz ze zmianą szkoleniowca. Zgromadzeni nielicznie kibice nareszcie oglądać mogli Flotę, którą pamiętają z poprzedniego sezonu. - To, że potrafiliśmy przełamać niemoc strzelecką na własnym terenie jest dużą zasługa trenera Kłuska. Ćwiczymy stałe fragmenty gry, jak poruszać się po boisku i w końcu zaczęliśmy wykorzystywać swój potencjał w ofensywie. Cieszy też, że wyprowadzane przez nas kontrataki sieją spore zagrożenie pod bramką przeciwnika - oceniał pomocnik Floty.
Stałe fragmenty gry stały się zabójczą bronią drużyny z wyspy Uznam. To właśnie po dośrodkowaniach zespół strzelał najwięcej bramek. Zmartwieniem był jednak brak goli po akcji. Usta krytykom zostały zamknięte w ostatnim meczu rozgrywek, gdzie piłka zatrzepotała w siatce pięć razy, z czego trzy gole były wynikiem składnych akcji.
- Byłoby niepoważne, gdybyśmy opierali swoją siłę tylko na stałych fragmentach gry. Przez większość sezonu nie było to naszą mocną stroną, ponieważ w ogóle tego nie ćwiczyliśmy. Kiedy rolę pierwszego trenera powierzono trenerowi Kłuskowi, to ten element zaczęliśmy bardzo szlifować. Szkoleniowiec uświadomił nas, że z tej części gry można zdobywać wiele bramek i to się sprawdziło. Dzięki temu, że dobrze się dogadujemy i pracujemy ciężko nad taktyką, to wpadają także bramki z akcji.
Piotr Kieruzel od początku swojej przygody z Flotą ustawiany był na środku bloku defensywnego. Po objęciu posady pierwszego trenera przez Ryszarda Kłuska został ustawiony jako defensywny pomocnik. W tej roli sprawdza się bardzo dobrze i jest jednym z pewniejszych punktów w drużynie. - Staram się wykonywać zadania powierzone przez trenera. Jestem profesjonalistą i cieszę się, że mogę grać. Nieważne czy wystąpię na swojej nominalnej pozycji środkowego obrońcy, na boku defensywy, czy w pomocy. Poprzedni szkoleniowiec przestał we mnie wierzyć i posadził mnie na ławce. Trener Kłusek mi zaufał i swoją grą chciałbym mu podziękować - ocenia były zawodnik Warty Poznań.
Atmosfera w świnoujskiej drużynie znacznie się poprawiła. Na twarzach zawodników pojawił się uśmiech, a podczas meczu widać luz i pewność siebie. Tak grająca Flota jest groźna dla każdego.
- Ósma lokata na koniec sezonu jest sprawiedliwym wynikiem. Jest to takie minimum i każda pozycja poniżej byłaby niesprawiedliwa. Nie oszukujmy się, w tej lidze jest wiele zespołów z większym budżetem i lepszą infrastrukturą. Szkoda, że po bardzo udanej rundzie jesiennej przyszedł kryzys, bo mogliśmy walczyć o inne cele. Trzeba jednak mierzyć siły na zamiary i z optymizmem czekać na rozpoczęcie następnego sezonu - zakończył "Kiero".