Na niespełna tydzień przed meczem otwarcia Euro 2012 reprezentacja Polski wysoko pokonała Andorę (4:0). O ile wynik może być powodem do zadowolenia, o tyle styl w jakim zwycięstwo zostało odniesione wciąż pozostawia wiele do życzenia.
- Takie mecze są zawsze najtrudniejsze. Musimy pamiętać o tym, że był to ostatni mecz, rozgrywany na kilka dni przed bardzo ważnym turniejem. Myślę, że trener Smuda oddelegował na to spotkanie podstawową jedenastkę i w głowach zawodników siedziało to, że muszą ten mecz rozegrać i go wygrać, ale też nie złapać urazu przed pojedynkiem mistrzowskim z Grekami. Oczekiwania kibiców zawsze są ogromne i chociaż trudno byłoby komuś zarzucić, że ktoś mecz odpuścił, to zawsze w głowach siedzi to, co czeka cię za kilka dni - analizuje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Stefan Majewski, były selekcjoner reprezentacji Polski.
W opinii doświadczonego szkoleniowca nie ma dziś powodów do bicia na alarm. - Nie wiem, czy aby na pewno na Andorę ten zespół ruszył na pełnych obrotach, ale momentami były okresy dobrej gry i myślę, że były to te fragmenty, w których nasza drużyna prezentowała formę wypracowaną na mistrzostwa Europy. Jestem pełen optymizmu, bo myślę, że z Grecją reprezentacja Polski zagra jeszcze lepsze zawody, a wynik także rozstrzygnie na swoją korzyść - przekonuje były trener m.in. Amiki Wronki i Cracovii.
Ozdobą pojedynku biało-czerwonych z Andorą było przepiękne trafienie Roberta Lewandowskiego. - Takie bramki ogląda się bardzo rzadko. Zachowanie tego chłopaka w tej sytuacji było po prostu perfekcyjne. Pięknie przyjął, pięknie się złożył i idealnie przymierzył. Myślę, że warto chodzić na mecze reprezentacji Polski chociażby po to, żeby taką bramkę na własne oczy zobaczyć - uśmiecha się Majewski.
Reprezentacja Andory jest drugą od końca najsłabszą reprezentacją europejską w rankingu FIFA. - O tym czy dobór przeciwnika na ostatni mecz przed Euro był słuszny przekonamy się dopiero po pierwszym meczu fazy grupowej. Niektóre reprezentację decydują się w tej fazie przygotowań grać z silnym przeciwnikiem, a inne ze słabszym, żeby udoskonalić trenowane warianty taktyczne - wyjaśnia medalista mistrzostw świata z 1982 r.
W opinii Majewskiego reprezentacja Polski dawno nie była kadrowo tak silna jak ma to miejsce obecnie. - Patrząc na skład naszej drużyny narodowej, to trzeba jasno powiedzieć, że dawno nie był on tak silny. W ostatnich mistrzostwach Europy czy świata zawsze wygrywaliśmy eliminacje, potem zawodnicy w zimowym okienku transferowym zmieniali kluby i tuż przed turniejem mistrzowskim siadali na ławie. Mieliśmy w reprezentacji zawsze 4-5, a czasami nawet sześciu zawodników, którzy w klubach nie grają. W tej chwili wszyscy podstawowi zawodnicy mają pewne miejsce w silnych klubach europejskich. Mamy w kadrze trzech mistrzów Niemiec, bramkarza Arsenalu Londyn czy pomocnika Bordeaux. Takiej sytuacji już dawno nie mieliśmy - ocenia charyzmatyczny szkoleniowiec.
Nasz rozmówca pozytywnie ocenia ideę naturalizacji piłkarzy polskiego pochodzenia. - Trzeba jasno powiedzieć, że cały świat robi to samo i proszę mi powiedzieć, czy jest na świecie jakakolwiek reprezentacja, która z tego przywileju nie korzysta. Nie jesteśmy żadnym wyjątkiem, a żeby tego nie zauważać trzeba być człowiekiem naprawdę zaślepionym. Ci chłopcy mają wszystko co potrzebne ku temu, żeby pomóc nam w osiągnięciu sukcesu na Euro. Kibice przeżyją dzięki nim jeszcze wiele wspaniałych chwil - zapewnia były opiekun biało-czerwonych.