Robert Lewandowski to piłkarz o sporym potencjale. Już w młodym wieku został najlepszym strzelcem na zapleczu ekstraklasy, co przykuło uwagę wielu klubów. Ostatecznie uzdolniony napastnik zdecydował się wybrać ofertę Lecha Poznań i jak na razie żałować chyba nie może.
"Lewy" zdobył zwycięską bramkę w wyjazdowym meczu z Chazarem Lenkoran oraz w fenomenalny sposób trafił do siatki bramki GKS Bełchatów. Gdyby nie to, że w rewanżowym meczu Pucharu UEFA lechici prowadzili już wysoko i mieli pewny awans, to z pewnością dołożyłby kolejne gole. Kilkukrotnie świetnie pokazywał się kolegom z drużyny, ale oni sami wykańczali ataki.
W końcówce zeszłego sezonu cała Polska mówiła o świetnym dżokerze Lecha Poznań, Przemysławie Pitrym. Nie wykluczone, że na razie podobną rolę pełnić będzie Lewandowski. - Chciałbym, żeby robił to co Pitry. Dopóki wchodzi i zdobywa gole jest bardzo dobrze. Z czasem zacznie grać od początku - mówi Franciszek Smuda, trener Lecha. - Robert nie jest jeszcze w pełni sił, aby przez 90 minut szarpać. Musimy parę meczów poczekać.
Szkoleniowiec poznaniaków wie, że Lewandowski to typowy egzekutor i nie zamierza wystawiać go na żadnej innej pozycji. - Zdecydowanie najlepiej czuje się jako napastnik. On wbiega na pełnym gazie w pole karne i lepiej jak ma obrońcę z przodu, niż z tyłu - opowiada "Franz".
Wszystko wskazuje na to, że w meczu z Grasshoppers Zurych 20-letni piłkarz znów na boisko wejdzie z ławki rezerwowych, mimo iż Smuda zamierza grać ofensywniej, niż w poprzednich meczach. Dostanie on jednak szanse od pierwszej minuty w spotkaniu z Jagiellonią Białystok, gdzie dojdzie do kilku roszad w składzie. - Musi być zastrzyk świeżości po pucharowym spotkaniu. Zamierzamy zrobić przynajmniej trzy zmiany w wyjściowej jedenastce - zakończył Franciszek Smuda.