Wojciech Stawowy: Miejsce Cracovii jest w ekstraklasie

Wojciech Stawowy w poniedziałek po sześciu latach wrócił do Cracovii. Cel postawiony przed charyzmatycznym szkoleniowcem jest jeden: Pasy w I lidze mają grać tylko jeden sezon.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Stawowy już raz dokonał sztuki wprowadzenia Cracovii do ekstraklasy. W sezonie 2003/2044 krakowianie jako beniaminek ówczesnej II ligi wywalczyły awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, wracając tym samym do elity po 20 latach przerwy. Teraz powrót na krajowe piłkarskie salony ma trwać tylko rok.

- Ja sobie stawiam taki cel i nie widzę innego scenariusza. Mówiąc jak najszybszy awans, mam na myśli ten sezon. Nie jest to wypowiedź buńczuczna, ale taki cel sobie stawiamy. Miejsce Cracovii jest w ekstraklasie - zapowiada Stawowy. Kto będzie największym rywalem Cracovii w walce o awans? - Każdy klub w I lidze jest trudnym rywalem. Sezon pokazał, że drużyny z dołu tabeli odbierają punkty walczącym o awans. Na pewno zakusy na ekstraklasę będą miały Arka, Zawisza i Termalica. Najpoważniejszych rywali widzę w Arce i Zawiszy.

Wojciech Stawowy w czasie pierwszego treningu w Cracovii Wojciech Stawowy w czasie pierwszego treningu w Cracovii
Głównym powodem spadku Cracovii były błędy popełnione przy doborze zawodników. Pod Wawel trafiali piłkarze przypadkowi, a nie starannie selekcjonowani. Stawowy słynie z tego, że drużynę buduje z duża starannością - Nie chcę oceniać powodów spadku Cracovii, ale dochodzą mnie słuchy, że tu nie funkcjonowała drużyna. Nie chciałbym tego powtórzyć. Nie boję się budowy drużyny niemal od podstaw. Spora część odejdzie, bo ja ich nie będę widział albo oni nie będą chcieli zostać. Nikogo na siłę nie będę zatrzymywał. Tu muszą zostać tylko piłkarze, którzy utożsamiają się z klubem. Cel jest dla całej drużyny, a jeśli ktoś nie potrafi poradzić sobie z presją, to nie powinien zajmować się uprawianiem sportu. Za parę dni będę mądrzejszy, ale pewną wiedzę mam. Nie pierwszy raz będę budował drużynę. Mam listę zawodników. Mam koncepcję budowy silnej Cracovii - przekonuje trener Pasów.

Po spadku wielu piłkarzy chce odejść z Kałuży 1. W tym gronie są choćby Aleksejs Visnakovs czy Saidi Ntibazonkiza. Stawowy twierdzi, że dla tych zawodników znalazłoby się miejsce w jego ekipie: - Tacy zawodnicy jak Visnakovs, Suworow czy Saidi, to bardzo fajni piłkarze i przydaliby się Cracovii w walce o ekstraklasę. Ja na pewno nie będę nikogo prosił i trzymał kogoś na siłę. W Cracovii muszą być zawodnicy, dla których ten klub będzie najważniejszy. Ja miałem takich pilkarzy przed laty, którzy daliby się pociąć za Cracovię. Oni wychodząc na boisko, umierali za Cracovię. Ci zawodnicy mieli też dobry kontakt z mediami. Chciałbym to powtórzyć. Wiadomo, że to nie będą ci sami zawodnicy, ale pomysł ma być ten sam. Chciałbym, żeby ci piłkarze utożsamiali się z klubem.

Kibice Pasów z rozrzewnieniem wspominają czasy, kiedy drużyna prowadzona przez Stawowego w latach 2002-2006 grała efektowny, ale i efektywny futbol. - Zdaję sobie sprawę z tego, że to będzie zupełnie inna Cracovia niż ta sprzed lat, ale pewien schemat budowy drużyny chciałbym wprowadzić też teraz. Mam nadzieję, że da się powtórzyć sukces sprzed lat. W sporcie wszystko jest do zrealizowania, a ja czuję niezbędne poparcie od otoczenia - mówi szkoleniowiec, który słynie z tego, że w nowym miejscu pracy sięga po zawodników, z którymi wcześniej już pracował, po "dzieci Stawowego": - Każdy dobry zawodnik, który może Cracovii pomóc, jest mile widziany. Ja wiem, że się będzie pisać, że Stawowy ściąga swoje dzieci. Mnie to tak strasznie boli, bo mam trójkę wspaniałych dzieci, a kiedy tak się pisze, to żona się mnie pyta, gdzie ja mam te dzieci (śmiech). Pracowałem z wieloma piłkarzami i na dzień dzisiejszy nie mogę niczego powiedzieć. Interesują mnie zawodnicy, którzy pomogą Cracovii i będą z nią na dobre i na złe.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×