Jednak polski golkiper nie wspomina mile tego ligowego spotkania. Już w pierwszej połowie meczu były piłkarz Górnika Łęczna musiał opuścić murawę, po tym jak został uderzony kolanem przez napastnika gości, Håvarda Flo. Piotr Leciejewski został zniesiony na noszach z boiska. Przeprowadzone później badania wykazały, iż golkiper doznał wstrząsu mózgu oraz złamania kości policzkowej.
Polak do tej pory nie doszedł do pełni sił. Czwartkowy mecz sparingowy Brann Bergen z Benken (0:0) obejrzał on z trybun. Jednak bramkarz myśli o szybkim powrocie do gry, choć zamierza zatroszczyć się o swoje zdrowie.
- Muszę zadbać o siebie. Nie zakończę kariery, ale może trzeba się lepiej zabezpieczyć. Nowoczesny futbol jest bardziej niebezpieczny niż ten w przeszłości. Wszystko dzieje się bardzo szybko i można poważnie ucierpieć - stwierdził Leciejewski, który musiał ustąpić miejsce w bramce Øysteinowi Øvretveitowi. Młody golkiper zbiera dobre recenzje za swoje występy, lecz to nie martwi Polaka.
- Koncentruję się wyłącznie na sobie. Odkąd doznałem urazu, skupiam się na tym, co powinienem zrobić, żeby być w pełni sił. Zdrowie jest dla mnie ważniejsze niż to, co robi Øystein na boisku - przyznał nasz rodak, który w bieżącym tygodniu odwiedził specjalistę, który ma mu przygotować zabezpieczającą maskę na twarz.
- Nigdy wcześniej nie grałem w takim czymś jak to, więc nie wiem, jak będzie w masce. Będzie to interesujące doświadczenie. Mam nadzieję, iż zrobią mi czerwoną maskę, gdyż jest to jedna z barw Brann bądź zieloną, aby dopasować ją do stroju bramkarza - zakończył Leciejewski.
Zobacz, jak Polak doznał kontuzji (od 1:28):