Jaliens jest zawodnikiem Białej Gwiazdy od stycznia 2011 roku. Trafił na Reymonta 22 na zasadzie wolnego transferu po tym, jak wygasła jego umowa z AZ Alkmaar. W rundzie wiosennej sezonu 2010/2011 był ważnym ogniwem krakowian w skutecznej walce o mistrzostwo Polski, ale już od początku kolejnych rozgrywek prezentował się o wiele słabiej i stracił miejsce w wyjściowej "11". Po przedostatnim ligowym meczu ubiegłego sezonu z Górnikiem Zabrze trener Michał Probierz odsunął go od kadry pierwszego zespołu. Taki sam los spotkał Dudu Bitona, Dragana Paljicia i Michaela Lameya.
- Nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś sobie chce pograć. Jak ktoś sobie chce pograć, to do TKKF-u. Jest to dla mnie niewyobrażalne, żeby na poziomie ekstraklasy prosić piłkarzy o tak podstawową rzecz. Kiedy przychodziłem tutaj, to mówiłem, że ubieranie koszulki Wisły do czegoś zobowiązuje - grzmiał wtedy opiekun Białej Gwiazdy.
Z tej czwórki w klubie został tylko Jaliens. Bitona Wisła nie wykupiła po wypożyczeniu ze Sportingu Charleroi, a z Paljiciem i Lameyem zdecydowano się nie przedłużać wygasających z końcem czerwca umów. Mało tego, wspomniana trójka doszła z Wisłą do porozumienia i zrezygnowała z ostatniej, czerwcowej pensji, dzięki czemu klub zaoszczędził kilkadziesiąt tysięcy euro.
Problem jest natomiast z Jaliensem, którego kontrakt jest ważny jeszcze do końca czerwca 2013 roku i gwarantuje mu zarobki rzędu 1,3 mln zł rocznie. - Zaproponowaliśmy mu rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron, ale propozycja ta nie została przez niego przyjęta. Póki Kew nie będzie tym zainteresowany, będzie naszym piłkarzem. Ma kontrakt, więc jest naszym piłkarzem. Być może doprowadzimy do takiej sytuacji, ale muszę szanować zobowiązanie, które klub wcześniej podjął - poinformował wiceprezes Wisły ds. sportowych Jacek Bednarz.