Informacja o sponsorze, którego wsparcie finansowe pozwoli Flocie zagrać w I lidze dotarła do kibiców w czwartek. Tego samego dnia o nowej sytuacji dowiedzieli się piłkarze i jednoosobowy sztab szkoleniowy.
- Radosne wieści przekazał nam prezes Rozwałka. W szatni natychmiast wrócił spokój, a chłopcy zyskali dodatkową chęć do treningów. Dodatkową mobilizację było widać gołym okiem - poinformował Ryszard Kłusek. - Nie docierały do nas przecieki, dlatego w ostatnich dniach chodziliśmy poddenerwowani jak na szpilkach. Teraz czujemy ulgę - potwierdził bramkarz Artur Melon.
Wyspiarze starali się, aby zamieszanie nie wpłynęło negatywnie na przebieg przygotowań. Drużyna trenowała trzy razy dziennie, w środę oraz sobotę grała wewnętrzne sparingi. Trener obserwował testowanych zawodników, choć zdecydowanie więcej rozmawiano w tym czasie o możliwych osłabieniach.
- Perturbacje nie zakłóciły sportowego aspektu przygotowań. Oddzieliliśmy problemy organizacyjne od naszych obowiązków "grubą liną cumowniczą". W ogóle nie dyskutowałem z piłkarzami o kwestiach finansowych - opowiadał szkoleniowiec. - Nie ukrywam jednak, że pracowaliśmy z zaciśniętymi zębami. W czwartek zniknęło napięcie psychiczne i powtarzane gdzieś w myślach pytanie: co z nami będzie? - dodał.
- Problemem w trenowaniu jest sztuczna nawierzchnia, a nie kwestie organizacyjne. Nie mogliśmy wchodzić na naturalną trawę, co w tym okresie szkodzi stawom i kolanom. Większych utrudnień osobiście nie odczułem - komentował szczerze Melon.
Powodem do narzekań nie są odwołane sparingi z Kotwicą Kołobrzeg oraz Wisłą Kraków. - Radzimy sobie z tą nieplanowaną przerwą. Organizujemy gry wewnętrzne i podczas nich widzę solidne zaangażowanie. Nie udało się znaleźć rywali zastępczych, ponieważ kluby z regionu obecnie nie trenują - tłumaczył szkoleniowiec.
Sparingi z prawdziwego zdarzenia czekają świnoujścian na zgrupowaniu w Kamieniu koło Rybnika. Tam zagrają z Podbeskidziem, GKS-em Tychy, Pniówkiem Pawłowice oraz zespołem algierskiej ekstraklasy.