Trzyletni plan Rumaka: Chcę odcisnąć piętno na drużynie

Kilka dni temu Mariusz Rumak podpisał nową 3-letnią umowę. Szkoleniowiec podkreślił, że zarząd Lecha zaakceptował jego wizję prowadzenia drużyny, a teraz następuje przebudowa.

- Otrzymałem kredyt zaufania na trzy lata, a właściciel oznajmił mi, że przez ten okres będę podejmował decyzje. Przebudowę zespołu rozpoczęliśmy już kilka miesięcy temu, ale wówczas nie było wiadomo kto będzie ją kontynuował. Określiłem swoją wizję, a władze klubu ją zaakceptowały. Najlepszym dowodem jest właśnie przedłużenie kontraktu - wyjaśnił Mariusz Rumak.

Opiekun Kolejorza nakreślił plany na najbliższą przyszłość. - Stawiam m. in. na poprawienie szybkości. Chcę zbudować młodą, głodną sukcesów drużynę. Musi być ona gotowa do walki o najwyższe cele zarówno pod względem piłkarskim, jak i mentalnym. Dostałem zielone światło i mogę prowadzić proces selekcji. Wiadomo, że jest on rozłożony w czasie. Tego rodzaju zmian nie da się zrobić podczas jednego okresu przygotowawczego. Mam nadzieję, że przez trzy lata uda mi się odcisnąć piętno na zespole, a obserwatorzy będą mogli powiedzieć, iż widać tu moją rękę.

Czy przed Rumakiem nakreślono konkretne cele? - Mój kontrakt jest standardowo skonstruowany, ale nigdy nie zgodziłbym się na to, by weryfikacja następowała po każdej rundzie. Nie mogłoby być tak, że sprawdzamy miejsce w tabeli i od tego zależy moja posada. Oczywiście nikt nie ma wątpliwości, że gra się po to, by wygrywać. Nie jest jednak powiedziane, że od początku do końca musimy być na 1. miejscu. Czasem mistrzostwo Polski zdobywa się w samej końcówce, przez większość sezonu goniąc lidera - stwierdził.

Opiekun Kolejorza zaznaczył ponadto, że budowa zespołu to proces ciągły. - Ona tak naprawdę nigdy się nie kończy. Są przecież zawodnicy, którzy przychodzą do Lecha, by się wypromować, a później powędrować do jeszcze lepszego klubu. My w skali Europy jesteśmy średniakiem. Dlatego gdy np. Artiom Rudnev otrzymał propozycję z Hamburgera SV, to musieliśmy liczyć się z tym, że zechce odejść.

- Mówiąc o budowie, mam na myśli nie tyle personalia, co sposób grania i wypracowanie pewnych standardów. Młodzi zawodnicy, którzy trenują w akademii, muszą być optymalnie przygotowani do wypełniania określonych ról. Wtedy będą mogli zająć miejsce tych, którzy nas opuszczą, a jednocześnie zachowamy jakość w grze. Tutaj kwestią kluczową jest kształtowanie odpowiedniej organizacji i mentalności - dodał Rumak.

Tego lata ubytki w Lechu były stosunkowo duże. Z Poznania wyjechali: Dimitrije Injac, Marcin Kikut, Semir Stilić, Artiom Rudnev, Grzegorz Wojtkowiak i Siergiej Kriwiec. Jednak kolejnej rewolucji już nie będzie. - Wiadomo, że nie można co sezon robić tak dużych zmian. Budując dom, też nie burzymy co chwilę jakiejś ściany, by postawić w jej miejsce nową. W przyszłości roszady będą już zdecydowanie mniejsze. Mimo wszystko pamiętajmy, że ruchy kadrowe, który miały miejsce ostatnio, były szykowane od dłuższego czasu. Wiedzieliśmy np., że Stilić odejdzie i w końcówce sezonu nie grał już zbyt wiele - oznajmił szkoleniowiec.

Czy w kadrze Lecha jest jeszcze jakiś piłkarz, którego trener chciałby wytransferować? - To bardzo trudne pytanie. Gdybym odpowiedział twierdząco, to pewnie wzbudziłbym poruszenie w szatni. Z kolei zaprzeczając wprowadziłbym zbyt duży spokój. Są u nas zawodnicy, którym trzeba ułożyć ścieżkę. Jarosław Ratajczak i Bartosz Bereszyński występowali ostatnio w I lidze i należy się zastanowić, czy dla nich nie byłoby lepsze kolejne wypożyczenie. Analogicznie jest zresztą z Kamilem Drygasem. Pół roku spędzone w niższej klasie pozytywnie wpłynie na jego rozwój. Nie wykluczam, że przed zamknięciem okienka transferowego podobnych ruchów będzie więcej, ale to dotyczy głównie młodych graczy - zakończył Rumak.

Źródło artykułu: