Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok): Zdawaliśmy sobie sprawę z siły Lecha i udało nam się to wyeliminować, bo nie zdobyli bramki z kontrataku, a wszystkie trzy padły po stałych fragmentach gry i na pewno jest to dla nas duży problem. Już w Gdyni wiedziałem, że tak jest a dzisiaj po raz kolejny popełniliśmy takie same błędy. Nie potrafiliśmy też przy stanie 0:2 wykorzystać sytuacji do zdobycia bramki kontaktowej, by nawiązać jakąś rywalizację. Po trzeciej bramce już było wiadomo, że będzie bardzo ciężko cokolwiek zrobić. Próbowaliśmy jednak do końca walczyć o wynik i wypada tylko przeprosić kibiców, że tak wypadła inauguracja. Musimy to jednak przyjąć spokojnie i pracować spokojnie dalej. Nie mam zamiaru zrzucać na kogoś winy, jak robią to inni. Przyjmuję porażkę z pokorą i pracujemy dalej.
Franciszek Smuda (trener Lecha Poznań): Przyjeżdżając tutaj po udanym remisie Jagiellonii w Arce obawiałem się trochę tego meczu. Z doświadczenia wiem, że po pucharowych spotkaniach zawsze trudno jest zapalić, dlatego jeszcze przed samym meczem mobilizowałem swoich zawodników, by potraktowali ten mecz naprawdę z determinacją, gdyż po pierwszej kolejce byliśmy na ostatnim miejscu. Okazało się, że każdy wziął to do serca i chłopcy dali z siebie wszystko. Nawet w pewnym momencie nie było widać, że graliśmy w czwartek trudne spotkanie pucharowe. Cieszę się z pierwszych punktów. Przez większość meczu panowaliśmy na boisku, jednak w pewnym momencie po przerwie oddaliśmy na 10-15 minut inicjatywę Jagiellonii, która stworzyła sobie kilka sytuacji i sporo zamieszania pod nasza bramką. Najważniejsze jednak są trzy punkty a w sobotę mamy kolejne trudne spotkanie, u siebie z Górnikiem.
Hermes Neves Soares (pomocnik Jagiellonii Białystok): Nie spodziewaliśmy się takiego debiutu na własnym boisku. Przed przerwą zagraliśmy źle, w drugiej połowie było już lepiej, ale co z tego. Nie strzeliliśmy bramki, a straciliśmy kolejną po stałym fragmencie gry. Nie wiem czy dwie pierwsze bramki straciliśmy po naszych błędach czy po błędach sędziego. Na pewno popełniliśmy błąd przy trzeciej bramce, gdzie było dośrodkowanie na krótki słupek z rzutu rożnego. Musimy zapomnieć o tym meczu jak najszybciej i myśleć o następnym. Głowa do góry.
Piotr Reiss (napastnik Lecha Poznań): Zawsze liczy się wynik końcowy zespołu, a nie indywidualne zasługi. Cieszę się, że zdobyliśmy w Białymstoku trzy punkty, pierwsze w tym sezonie i do Poznania będziemy wracać w dobrych humorach.