W czwartek (19 grudnia) odbyło się spotkanie Djurgardens IF z Legią Warszawa w szóstej kolejce Ligi Konferencji Europy. Starcie zakończyło się zwycięstwem Szwedów (3:1), jednak mimo tego polska drużyna awansowała do 1/8 finałów.
Po meczu dyskutuje się nie tylko o samej grze Legii, lecz także o decyzjach sędziowskich. Już na początku starcia arbiter David Smajc musiał przerwać spotkanie ze względu na odpalone race (przez fanów gospodarzy) i niską widoczność na murawie.
Po kilkunastu minutach Słoweniec wznowił mecz, choć widoczność nadal nie była najlepsza. W dodatku sędzia nie uznał gola dla Legii, choć wydawało się, że piłka przekroczyła linię bramkową (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wszyscy łapali się za głowy. Co on zrobił?!
Ponadto kilka pozostałych decyzji przy odgwizdywaniu (lub też nie) fauli też wzbudziło kontrowersje. Suchej nitki, już w trakcie meczu, na arbitrze nie pozostawił Mateusz Michniewicz, syn Czesława Michniewicza.
"Ale się klaun z gwizdkiem na Legii wylosował. Kompletny młot" - napisała w mediach społecznościowych pociecha byłego trenera Legii Warszawa czy też selekcjonera reprezentacji Polski.
Legia, mimo porażki, dostała się bezpośrednio do 1/8 finału. W przeciwieństwie do drugiej polskiej drużyny, Jagielloni Białystok, która będzie musiała rywalizować w 1/16 finału.