Krzysztof Kotorowski: Nigdy wcześniej nie popełniłem takiego błędu

Krzysztof Kotorowski i Jasmin Burić wciąż walczą o miano bramkarza numer jeden w Lechu. Obaj nie ustrzegają się jednak błędów. Ten pierwszy zaliczył ostatnio największego "klopsa" w karierze.

W sparingu z Olympiakosem Nikozja "Kotor" nie obronił lekkiego i zupełnie niegroźnego strzału z dystansu Mercio Silvy. Futbolówka zmierzała w środek bramki, ale golkiper Kolejorza przepuścił ją pod brzuchem, wywołując dużą konsternację na trybunach.

- Nigdy wcześniej nie zdarzyła mi się taka pomyłka. Trudno ją w jakikolwiek sposób wytłumaczyć. Cóż, stało się... Czasem takie błędy mają miejsce, lecz wynikają one głównie z przypadku - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Krzysztof Kotorowski.

Okazuje się, że piłka nie sprawiła bramkarzowi Lecha żadnej niespodzianki. - Nie podskoczyła, toczyła się po równej nawierzchni. Nie zamierzam szukać usprawiedliwień. Popełniłem błąd i mam tylko nadzieję, że to się nie powtórzy.

Jasmin Burić też nie zaliczył w poniedziałek udanego występu. Przy trzecim golu dla Cypryjczyków źle podał do Dominika Chromińskiego i młody pomocnik stracił futbolówkę. Kotorowski jednak w tej materii ma nieco inne zdanie. - Nie jestem pewny, czy Jasmin popełnił błąd. Musimy zwrócić uwagę na to co działo się w polu, a tam też miała miejsce pomyłka.

Przed Kolejorzem rewanżowa potyczka z Chazarem Lenkoran w II rundzie eliminacyjnej Ligi Europejskiej. Wynik 1:1 uzyskany w Azerbejdżanie stawia podopiecznych Mariusza Rumaka w dość korzystnej sytuacji. - Musimy być czujni, bo przeciwnik jest naprawdę silny. Czwartkowy pojedynek będzie z pewnością trudny. Wyjazdowy remis niczego jeszcze nie rozstrzyga. Każdy gol, który padnie w Poznaniu, może mieć decydujące znaczenie - oznajmił Kotorowski.

Jak zagra Kolejorz? Zaatakuje od pierwszych minut, czy obierze bardziej asekuracyjną taktykę? - O tym przekonamy się już wkrótce. Trener na pewno ma jakiś plan i przekaże nam go na odprawie - dodał golkiper poznaniaków.

Poprzedni dwumecz Lecha z Chazarem Lenkoran miał miejsce cztery lata temu w eliminacjach Pucharu UEFA. Czy na przestrzeni czasu potencjał azerskiego przeciwnika uległ zmianie? - Wystąpiłem wówczas w obu spotkaniach, ale przyznam szczerze, że niewiele pamiętam. W następnych sezonach wydarzyło się sporo i nie wracałem myślami do przeszłości. W głowie zostało mi tylko to, że wygraliśmy wtedy zarówno na wyjeździe, jak i u siebie, więc poszło nam dość gładko - zakończył Kotorowski.

Źródło artykułu: