Spiker odstawił "cyrk" podczas derbów

Spotkanie Pogoń-Flota zdecydowano się przenieść do Goleniowa, aby wesprzeć akcję charytatywną. Organizacja wydarzenia zasłużyła na wysoką ocenę, choć wrażenie nieco zepsuło zachowanie spikera.

Mecz rozegrano w Goleniowie, aby wspomóc akcję zbierania środków na leczenie Słowomira Ksepki, wieloletniego piłkarza i działacza Iny Goleniów. Kibice przed wejściem na stadion mogli kupić cegiełki, następnie wziąć udział w licytacjach. Oficjalny serwis Iny poinformował już, że wynik zbiórki przerósł oczekiwania.

Piłkarskie święto przyciągnęło niemal tysiąc kibiców, a organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Pozytywne wrażenie popsuł jednak kompletnie nieprzygotowany spiker.

Cyrk rozpoczął się już przed rozpoczęciem sparingu. Do zgrzytu doszło podczas prezentacji składu Floty, za który błędnie uznano pierwszych dwunastu świnoujścian wpisanych w protokół. Po odczytaniu zawodników z numerami od pierwszego do czternastego okazało się, że zagrają chociażby kontuzjowany Patryk Fryc i nieobecny Mario Pavec.

Spiker zorientował się w sytuacji po 27 minutach. Wówczas to Grzegorz Kasprzik obronił uderzenie Takafumiego Akahoshiego, a interwencja została przypisana siedzącemu na ławce Paweł Waśkowowi. Pomyłkę wskazał jeden z kibiców, po czym prezenter wykrzyczał przez pół boiska "przepraszam cię, Grzegorz".

Flota pokonała w sparingu Pogoń 2:1
Flota pokonała w sparingu Pogoń 2:1

Oszczędzeni nie zostali też gracze Pogoni. Pomijając dość powszechne pomyłki z przestawieniem imienia i nazwiska, spiker przekręcił personalia Takafumiego Akahoshiego i Wojciecha Golli. Ten ostatni stał się "Gallą". O skali pomyłek może świadczyć fakt, że żaden ze strzelców bramek nie został przedstawiony bez kłopotów.

Stosunkowo najłatwiej poszło przy golu Bartosza Śpiączki, choć nie obyło się bez konsultacji społecznych. - Wydaje mi się, że strzelił numer 20 albo 21, może państwo widzieli? - padło pytanie zza stołu. Z pozostałymi strzelcami poszło jeszcze gorzej. Do błędnie odczytanego nazwiska Donalda Djousse doszła zmiana imienia Ensara Arifovicia na... Ernest.

Błędy wyprowadziły z równowagi grupę kibiców. Jeden z nich po nieudanym odczytaniu nazwiska Arifović zaapelował o odwieszenie mikrofonu.

W pobliżu stołu spikera uwagi pozostawiono bez odpowiedzi. W pewnym momencie jedna z osób zaczęła zanosić się śmiechem, mówiąc "kiedyś było łatwiej, bo grali sami Polacy".