Po odejściu Artioma Rudneva podstawowymi napastnikami Lecha Poznań zostali Bartosz Ślusarski i Vojo Ubiparip znacznie odbiegający klasą od Łotysza, który w zeszłym sezonie został królem strzelców T-Mobile Ekstraklasy.
Kibice Kolejorza mocno dziwili się, że zarząd nie zdecydował się pozyskać wartościowego napastnika, bo może to okazać się brzemienne w skutkach w trakcie sezonu. W dotychczasowych meczach Ligi Europejskiej Vojo Ubiparip rozczarowywał, natomiast Bartosz Ślusarski prezentował się lepiej, bo zdobył jedną bramkę i miał udział przy trzech bramkach zdobytych przez lechitów, ale ciężko oczekiwać od niego regularności w trafianiu do bramki rywala.
Mecze z Żetysu i Chazarem pokazały, że Lech ma problemy ze stwarzaniem dużej liczby sytuacji podbramkowych, a największe zagrożenie prokurowali pomocnicy. - Na pewno mogłoby być lepiej i cały czas nad tym pracujemy. Potrzebujemy czasu, aby nabrać pewnych mechanizmów - mówi Mariusz Rumak.
Lekarstwem na problemy z napastnikami może okazać się Gergo Lovrencsics, który jest uniwersalnym zawodnikiem i może grać zarówno jako skrzydłowy, jak i w ataku. - Jest to zawodnik, który może grać na dwóch pozycjach. W ostatnim tygodniu trenował jako napastnik - opowiada trener poznaniaków.
W meczach z Chazarem Lovrencsics wchodził z ławki właśnie jako napastnik i mimo występów w krótszym wymiarze czasu potrafił stworzyć zagrożenie pod bramką Azerów. - Myślę o nim bardzo poważnie, a na jakiej pozycji będzie grał to zależy od tego, jak będę prezentować się inni zawodnicy. Konkurencja ma sprawić, że ten zespół będzie coraz lepszy - dodaje Rumak.
Lovrencsics imponuje ciągiem na bramkę, dobrym dryblingiem, determinacją i nie ma dla niego piłek straconych. W roli napastnika mógłby więc się sprawdzić. W poniedziałkowym meczu sparingowym zagrał w ataku i zdobył bramkę oraz zanotował asystę przy bramce Bartosza Bereszyńskiego, który również wykazuje aspiracje do częstszych występów. Młody zawodnik wpisał się na listę strzelców w dwóch sparingach z rzędu, a w rewanżowym spotkaniu z Chazarem wszedł na boisko w końcówce meczu. - Dałem do myślenia podstawowej dwójce moich napastników, że jest ich więcej - zakończył Rumak.