Po wysokiej porażce w Skandynawii opiekun Kolejorza podkreślał, że piłkarze byli nieco zmęczeni. - To nie wynikało ze złego przygotowania, tylko z kilku czynników, które miały miejsce jednocześnie. Mieliśmy za sobą kilka dalekich podróży, a w nocy poprzedzającej spotkanie przechodziliśmy ewakuację z hotelu. Od kilku dni jesteśmy jednak w Poznaniu i mam nadzieję, że do czwartku będziemy w pełni zregenerowani - powiedział Mariusz Rumak.
W rewanżowym pojedynku z AIK Lech musi strzelić co najmniej trzy gole i nie stracić żadnego. Zadanie jest piekielnie trudne, mimo to trener nie załamuje rąk. - Gdybym nie wierzył, że awans jest możliwy, to nie chciałbym prowadzić tej drużyny. Nie ma co ukrywać, jesteśmy w ciężkim momencie, ale uważam, że możemy przejść do następnej rundy. To nie jest czcze gadanie, lecz autentyczna wiara, iż jesteśmy w stanie to zrobić. Czerpię ją także z szatni, moi zawodnicy są w pełni zmobilizowani i na pewno się nie poddadzą.
Czy poza formą fizyczną w Szwecji szwankowały też inne elementy? - Gdy pojawia się zmęczenie, to drużyna nie porusza się po boisku tak jak powinna. Efekt jest taki, że pojawiają się błędy taktyczne. Wszystko jest ze sobą powiązane - stwierdził Rumak.
W Poznaniu ekipa ze Sztokholmu zapewne nie będzie forsować tempa. Ma tak dużą zaliczkę, że może zagrać defensywnie. Czy Lech ćwiczył atak pozycyjny? - Nie, skupialiśmy się przede wszystkim na regeneracji i odpoczynku. Ważne też, że nikt nie spuścił głowy. Musimy zagrać kolektywnie. To jest siła Kolejorza. Nie jest nią trener ani indywidualności, lecz właśnie zespołowość - dodał szkoleniowiec.
Czy Rumak szykuje jakieś niespodzianki taktyczne? - Mam nadzieję, że zaskoczę trenera AIK. Czy zdziwię też kibiców Lecha i polskich dziennikarzy? Myślę, że jeśli ktoś uważnie analizuje naszą grę, to będzie w stanie przewidzieć założenia. Nie boimy się Szwedów. Czujemy respekt, ale na pewno nie strach. Tydzień temu chcieliśmy przede wszystkim strzelić bramkę. Ta sztuka nam się nie udała. Mimo to wierzę, że worek z golami rozwiąże się w Poznaniu. Nieistotne czy zdobędą je napastnicy, czy obrońcy. Mogą to być nawet trafienia samobójcze. Ważne, by piłka wpadała do siatki. Jeśli zagramy przynajmniej tak jak z Chazarem, to jest to możliwe - zaznaczył.
Pod wodzą Rumaka Lech jeszcze nigdy nie strzelił więcej niż trzech bramek w jednym meczu. Czy to się zmieni? - Ten moment w końcu nadejdzie, oby w czwartkowy wieczór - powiedział trener.
Niedawno Kolejorz uprawnił do gry Kebbę Ceesay'a. Czy zawodnik z Gambii może wystąpić już przeciwko AIK? - Mam możliwość skorzystania z jego usług i niewykluczone, że to zrobię. Może nawet wstawię go do wyjściowej jedenastki - zakończył Rumak.