Orest Lenczyk: Przygotowania to absolutny eksperyment

- Biorąc pod uwagę kolejne mecze - jestem raczej optymistą - powiedział Orest Lenczyk, który sądzi, że forma piłkarzy Śląska Wrocław idzie w górę.

W dwumeczu piłkarze Helsingborgs IF strzelili Śląskowi Wrocław sześć goli, sami stracili zaledwie jednego i pewnie awansowali do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. - Uważam, że drużyna, który strzela sześć bramek, absolutnie zasłużenie przechodzi do następnej rundy. My za 10 dni rozpoczynamy w Polsce ligę. Pierwsza połowa środowego spotkania napawa mnie optymizmem, natomiast sposób w jaki tracimy bramki jest w dalszym ciągu naszym problemem. Nadal po stracie trzech, czterech obrońców po zakończeniu poprzedniego sezonu, szukamy optymalnego ustawienia defensywy - powiedział Orest Lenczyk.

- Oczywiście na treningu wygląda to nawet obiecująco, ale weryfikacją jest mecz. Przypomnę, że graliśmy z mistrzem Szwecji. Jeżeli w takim spotkaniu tak wyglądała pierwsza połowa, to w dalszym ciągu mamy problem. Tracimy bramki, ale jednak zawodnicy się zgrywają i biorąc pod uwagę kolejne mecze - jestem raczej optymistą - dodał doświadczony szkoleniowiec.

Orest Lenczyk ma ostatnio nad czym myśleć
Orest Lenczyk ma ostatnio nad czym myśleć

Piłkarze WKS-u są już także rozbici psychicznie. Ostatnio bowiem przegrywają mecz za meczem. Każdy stracony przez Śląsk gol ma więc swoje znaczenie. - Drużyna traci swoją wartość psychofizyczną po stracie bramek - pierwszego gola w środę daliśmy sobie strzelić po dwóch kopnięciach piłki przez przeciwnika do przodu. Zespół, który chce się liczyć, nie powinien w ten sposób pomagać przeciwnikowi w zdobywaniu goli. Natomiast, generalnie rzecz biorąc, jeżeli my rozegraliśmy do środy zdecydowanie ponad 10 meczów okresu przygotowawczego, to rozumiem wielu piłkarzy, że są zmęczeni. To wynika również z tego, że przegrywamy. Jest to w pewnym sensie zmęczenie psychiki. Ponieśliśmy porażki w kolejnych meczach - fakt, że z wielkimi drużynami, bo z Athletic Bilbao i Benficą, ale też w dwumeczu z mistrzem Szwecji, czy u siebie z Buducnostią Podgorica. Poprzeczka była dość wysoko, a my po tych kłopotach i szukaniu rozwiązań nie tylko w grze, ale przede wszystkim w ustawieniu, idziemy w takim kierunku, że za 10 dni, to jednak powinno być dobrze - zaznaczył "Oro Profesoro".

W środę na środku obrony WKS-u zagrali Przemysław Kaźmierczak i Marcin Kowalczyk. W środku pomocy wystąpił natomiast Tomasz Jodłowiec. - Mam pięciu stoperów. Każdemu daję szansę grania, chociaż pewnie inny trener by tego nie robił. My w innym ustawieniu stoperów przegraliśmy u siebie 0:3. Nie chcę powiedzieć, że jest progres, bo 1:3 też nie jest lepszym wynikiem. Uważam jednak, że dobrze zagrał Kowalczyk. Do Kaźmierczaka nie mam zastrzeżeń, szczególnie do przerwy. Później jak cały zespół zaczął grać słabiej, to zdaję sobie sprawę, że ciężar gry obronnej był oparty głównie na dwóch stoperach. Helsingborg grał potem swobodnie. Miał wynik premiujący awansem do następnej rundy, a wtedy absolutnie gra się łatwiej - powiedział Orest Lenczyk. - Ocena występu Tomka Jodłowca jest pozytywna. Zmieniłem go z uwagi na to, że mecz był już raczej nie do wygrania. Z jego postawy jestem zadowolony - dodał.

Szkoleniowiec zaznaczył, że sportowcom potrzebne jest szczęście, a to ostatnio nie sprzyja wrocławianom. - Nie mogę powiedzieć, że piłkarze w jakiejkolwiek sytuacji na boisku mieli szczęście. Nawet niestrzelony rzut karny to nie było szczęście, tylko świetna obrona naszego bramkarza. W piłce nożnej, czy w ogóle w sporcie, trzeba mieć szczęście - stwierdził nestor polskich trenerów.

Teraz przed Śląskiem kolejne spotkania. Już w niedzielę mistrzowie Polski zmierzą się w Warszawie z Legią w meczu o Superpuchar. - Potem startuje liga. W związku z tym dla trenera, który u nas prowadzi drużynę grającą w europejskich pucharach, przygotowania to absolutny eksperyment. Mieliśmy być w formie 16 lipca, ale liga rusza 18 sierpnia. W międzyczasie gramy najważniejsze mecze dla klubu, bo Śląsk po raz pierwszy grał na takim szczeblu i wszyscy oczekują, że drużyna będzie przygotowana pod każdym względem - pomimo tego, że odeszło siedmiu zawodników. Absolutnie było widać, że ekipa Helsingborga jest lepiej zgrana, ale muszę uznać, że umiejętności wielu piłkarzy Śląska, szczególnie w pierwszej połowie, były obiecujące - podsumował Orest Lenczyk.

Źródło artykułu: