Po turnieju Euro 2012 trudno było wskazać bramkarza, który mógł czuć się numerem jeden polskiej reprezentacji. Turniej w podstawowym składzie rozpoczynał Wojciech Szczęsny, ale zakończył go Przemysław Tytoń, który zebrał pochlebne recenzje zwłaszcza za mecz z Grekami. Przed meczem z Estonią trener Waldemar Fornalik nie był pewien tego, kto będzie bronił polskiej bramki. Zastanawiał się nawet nad tym, aby obaj zawodnicy dostali szansę gry po 45 minut. Ostatecznie postawił na Szczęsnego, co może sugerować, że to właśnie bramkarz Arsenalu Londyn będzie (przynajmniej na ten moment) numerem jeden polskiej kadry.
Szczęsny spisywał się w meczu z Estonią dobrze. Dopiero w końcówce Polacy stracili gola po strzale z rzutu wolnego. Część obserwatorów spotkania zarzucała polskiemu bramkarzowi, że nie powinien próbować złapać strzału Konstantina Wassiljewa. Bramkarz Arsenalu w wywiadach pomeczowych dał do zrozumienia, że margines błędu został wyczerpany. Dodał również, że sposób w jaki zagrała reprezentacja Polski jest katastrofalny.
Źródło: Przegląd Sportowy