Po czterech meczach bez porażki Kolejarz Stróże po raz pierwszy w tym sezonie schodził z boiska pokonany. Sposób na nieźle spisującą się w poprzednich kolejkach drużynę z Małopolski znalazł GKS Katowice, dla którego z kolei był to pierwszy w tym sezonie komplet punktów. - Ten mecz mógłby zakończyć się innym wynikiem, ale przy stanie 0:1 dostaliśmy czerwoną kartkę i rzut karny. Sami sobie jesteśmy winni - mówi Maciej Kowalczyk, napastnik stróżańskiej drużyny.
Zawodnicy Kolejarza po meczu w Katowicach będą starali się jak najszybciej wyprzeć z pamięci pierwszy kwadrans drugiej połowy, kiedy to losy meczu drugim swoim trafieniem w tym meczu przesądził Przemysław Pitry. Wówczas mecz został też na kilka minut przerwany, bo prezentujący efektowną oprawę kibice GieKSy rzucili na murawę serpentyny, które uniemożliwiały kontynuowanie rywalizacji.
Drużyna ze Stróż nie szukała jednak usprawiedliwienia w nadspodziewanej przerwie w grze. - Kibice na trybunach się bawią i za to należą im się brawa. To byłoby frajerstwo, gdybyśmy teraz szukali usprawiedliwienia naszej porażki w tym, że musieliśmy na chwilę przerwać grę w drugiej połowie. Grać w takiej atmosferze chcielibyśmy w każdym meczu - przyznaje doświadczony gracz drużyny z Małopolski.
W opinii Kowalczyka Kolejarz powinien jeszcze przed przerwą wyrównać stan rywalizacji. - Krótko po objęciu przez GKS prowadzenia w poprzeczkę trafił Kamil Nitkiewicz. Gdyby ta bramka padła, to mecz zacząłby się od nowa. Tymczasem uciekające minuty działały na naszą niekorzyść i im bliżej było końca, tym większa była nerwowość. Mieliśmy w pierwszej połowie kilka innych okazji, których też nie wykorzystaliśmy. Jak się nie strzela przegrywając, to ciężko mecz zremisować - kiwa głową zawodnik stróżan.
Najskuteczniejszy w tym sezonie strzelec kolejarskiej jedenastki nie krył uznania dla GieKSy i Pitrego, który ustrzelił w tym meczu dublet. - Za postawę w tym spotkaniu GKS-owi należą się gratulacje. Szczególnie zaimponował mi Przemek Pitry, który był bezspornie najlepszym graczem tego meczu. My mogliśmy mu tylko statystować - bezradnie rozkłada ręce "Kowal".
Lider Kolejarza nie obawia się, że po sobotnim wyniku stróżański zespół dopadnie kryzys. - Nie przegraliśmy czterech poprzednich spotkań, ale z nich aż trzy zremisowaliśmy, więc na szczęście ten balon nie urósł do tak pokaźnych rozmiarów, by mogło nam to zaszkodzić. Musimy naszą passę budować od nowa. Mamy teraz u siebie Stomil, więc możemy spokojnie zainkasować trzy punkty i poprawić tym sobie nadszarpnięte nieco morale - puentuje napastnik jedenastki ze Stróż.