Ostatnie trzy tygodnie były dla Polonii Bytom czasem ciężkiej próby. Śląska drużyna występowała na boiskach I ligi zespołem, który był budowany z myślą o grze klasę rozgrywkową niżej. Co gorsza nad klubem z Olimpijskiej ciążył zakaz transferowy, który uniemożliwiał bytomianom zgłoszenie do gry nowych zawodników. To wszystko kosztowało niebiesko-czerwonych cztery porażki na starcie sezonu, po których piłkarska centrala uznała starania działaczy i karę z Polonii zdjęła.
- Mamy za sobą ciężki maraton. W ciągu trzech tygodni rozegraliśmy pięć meczów i absolutnie temu tempu nie podołaliśmy. Punkt zdobyty w derbach z GKS-em Tychy jest dla nas bardzo cenny. Dedykujemy go wszystkim ludziom, dla których nasz klub jest bliski sercu. Wiele osób nas przez ten trudny czas wspierało i to oczko jest naszym podziękowaniem dla nich za wsparcie, jakie od nich dostaliśmy - podkreśla Piotr Pierścionek, trener bytomskiej drużyny.
Polonia do meczu z beniaminkiem z Tychów przystępowała z ciężkim bagażem. - Bardzo trudno jest grać po czterech porażkach z rzędu. Zwłaszcza, kiedy one następują na samym początku sezonu. Drużyna na boisku myśli wówczas raczej o tym, by nie przegrać piątego meczu, niż by wygrać pierwszy. Jestem przekonany, że wynik ostatniego meczu będzie dla nas bodźcem do pracy i przepustką, która umożliwi nam nie tylko nieźle grać w piłkę, ale zbierać przy tym kolejne punkty - zapewnia szkoleniowiec niebiesko-czerwonych.
W Bytomiu dużą siłę stanowi kolektyw, który się stworzył. - W naszej grze widać charakter, jaki jest obowiązkiem drużyny reprezentującej barwy Polonii Bytom. Jeżeli miałbym kogoś wyróżnić, to na pewno zawodnikiem, któremu za ostatnie występy należą się szczególne słowa uznania jest Mateusz Mika. Nie ma co jednak skłaniać się na pochwały indywidualne, bo cały mój zespół zasługuje na brawa za ostatni mecz. Po to jest nas na boisku jedenastu, by sobie wzajemnie pomagać. Raz bramkarz naprawi błąd obrońcy, potem obrońca ratuje drużynę przed utratą bramki, bo bramkarz coś zawali. Taka jest piłka i ten kto gra zespołowo wygrywa - przekonuje opiekun jedenastki z Olimpijskiej.
Pierścionek jest pewny, że Polonia po ostatnich wzmocnieniach może z powodzeniem powalczyć o zachowanie ligowego bytu. - Musimy docenić klasę tego zespołu, który naprawdę rodził się w dużych bólach. Szliśmy do tego, by zapunktować małymi kroczkami. Dobre zawody rozegraliśmy w Świnoujściu, potem powtórzyliśmy to w meczu Pucharu Polski z Okocimskim Brzesko i w lidze z Olimpią Grudziądz. Z Sandecją już powinniśmy zremisować, ale chwila nieuwagi w samej końcówce kosztowała nas utratę cennego dla nas punktu. Doszliśmy do pierwszego punktu, teraz mierzymy w premierowe zwycięstwo - wskazuje trener śląskiej drużyny.
W derbowej potyczce z GKS Tychy powtórny debiut w barwach bytomskiej drużyny zanotował Jacek Broniewicz. "Turek" wrócił do Polonii po dwóch latach gry w Podbeskidziu Bielsko-Biała. - Ten zawodnik może swoim doświadczeniem dużo wnieść do naszej szatni. Trenował z nami od dawna i już na treningach był dla tych młodych chłopaków profesorem. Po zawieszeniu zakazu transferowego mogliśmy go w końcu zgłosić do rozgrywek, zagrał w Jaworznie i naprawdę nam pomógł. Podkreślę jednak raz jeszcze. W tym meczu obroniła się drużyna i wszyscy ludzie, którzy z nią byli. Udowodniliśmy, że jeszcze Polonia nie zginęła - puentuje szkoleniowiec 2-krotnych mistrzów Polski.