Dość niespodziewanie Waldemar Fornalik postawił na Kamila Glika i w pomocy na Kamila Grosickiego. Zagraliśmy systemem stosowanym przez Franciszka Smudę, a więc z jednym wysuniętym napastnikiem.
Pojedynek z Czarnogórą oraz całe eliminacje kapitalnie rozpoczęły się dla biało-czerwonych. Robert Lewandowski wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany przez obrońcę Manchesteru City Stefana Savica i sędzia słusznie wskazał na "wapno". Do futbolówki podszedł Jakub Błaszczykowski i nie zmarnował doskonałej okazji.
120 sekund później rozpoczął się "festiwal" miejscowych kibiców. Przemysław Tytoń został trafiony petardą w głowę. W jego polu karnym znalazło się mnóstwo innych przedmiotów i przez chwilę dalsza część meczu stanęła pod znakiem zapytania. Sędzia nakazał jednak grać dalej.
Kiedy sytuacja uspokoiła się Polacy przeprowadzili składną akcję, ale słaby strzał Grosickiego padł łupem bramkarza gospodarzy. Dwie minuty później błąd popełnił Tytoń, który nie zdołał skutecznie interweniować na przedpolu. Na nasze szczęście skończyło się na strachu.
Z minuty na minutę rosła przewaga Czarnogóry. Coraz częściej piłka lądowała w naszym polu karnym i szczęście dopisywało nam tylko do 27. minuty. Nikola Drincić przymierzył z około 18. metrów, futbolówka odbiła się od słupka i wpadła do siatki Polaków.
Podopiecznym Fornalika udało się zmienić obraz gry i znów walczyliśmy jak równy z równym. Było kilka strzałów, ale idealną okazję w 39. minucie zmarnował Lewandowski. Gwiazdor Borussii Dortmund wymienił piłkę z Grosickiem, wpadł w pole karne i w sytuacji sam na sam z Bożoviciem przestrzelił.
Zemściło się to w trzeciej doliczonej minucie, gdy po rzucie rożnym Mirko Vucinić z kilku metrów wpakował futbolówkę do naszej siatki. W przerwie za słabo spisującego się Grosickiego wszedł Adrian Mierzejewski.
Fornalik miał nosa, ponieważ "Mierzej" dziewięć minut po zmianie stron doprowadził do wyrównania. Asystował z rzutu wolnego Ludovic Obraniak, a niewysoki pomocnik zdobył gola głową. Warto dodać, że dwie minuty wcześniej strzał przewrotką Lewandowskiego wybił z linii bramkowej jeden z defensorów.
21 minut przed końcem otworzyła się przed nami szansa. Za brutalne uderzenie łokciem Lewandowskiego z boiska wyleciał Savo Pavicević. Tylko 180 sekund graliśmy w przewadze jednego piłkarza, ponieważ głupotą "popisał się" Obraniak. On także uderzył swojego rywala i powędrował do szatni.
Do ostatniej minuty trwała walka o zwycięstwo, ale mecz zakończył się remisem 2:2. Miło tego pojedynku nie będzie wspominał Tytoń. Nie tylko dostał w głowę petardą, lecz obok niego przeleciało także wyrwane krzesełko. FIFA z pewnością zamknie stadion w Podgoricy.
Czarnogóra - Polska 2:2 (2:1)
0:1 - Jakub Błaszczykowski (k.) 5'
1:1 - Nikola Drincić 27'
2:1 - Mirko Vucinić 45+3'
2:2 - Adrian Mierzejewski 54'
Składy:
Czarnogóra: Mladen Bożović - Vladimir Volkov, Milan Jovanović (65' Filip Kasalica), Marko Basa, Savo Pavicević, Elsad Zverotić, Stefan Savić, Nikola Drincić (84' Miodrag Dzudović), Simon Vukcević (71' Milorad Peković), Mirko Vucinić, Stevan Jovetić.
Polska: Przemysław Tytoń - Łukasz Piszczek, Marcin Wasilewski, Kamil Glik, Jakub Wawrzyniak, Ariel Borysiuk (68' Rafał Murawski), Eugen Polanski, Jakub Błaszczykowski, Ludovic Obraniak, Kamil Grosicki (46' Adrian Mierzejewski), Robert Lewandowski (90+3 Marek Saganowski).
Żółte kartki: Mirko Vucinić, Savo Pavicević, Miodrag Dzudović (Czarnogóra) oraz Polanski (Polska).
Czerwone kartki: Savo Pavicević /69' - za uderzenie rywala/ (Czarnogóra) oraz Ludovik Obraniak /72' - za uderzenie rywala/ (Polska).
Sędzia: Kristinn Jakobsson (Islandia).