Po ostatnim gwizdku sędziego pomocnik biało-zielonych był zmęczony, ale również zadowolony z przebiegu gry oraz postawy swojego zespołu w meczu przy al. Piłsudskiego. - Przy tych wszystkich błędach, jakie w tej rundzie popełniliśmy, jednego nie można nam odmówić - charakteru i walki do końca. Nasze mecze są emocjonujące, dużo bramek pada w naszych spotkaniach. Założenia taktyczne zaczęliśmy tak naprawdę realizować jednak w drugiej połowie. W pierwszej Widzew nas przycisnął, strzelił gola i kontrolował spotkanie. Po przerwie przejęliśmy już inicjatywę i bramki dla nas były kwestią czasu - powiedział Łukasz Surma.
Podopieczny trenera Bogusława Kaczmarka był bardzo aktywny w środku pola wyłączając z gry pomocników Widzewa. Łodzianie mieli spore kłopoty z przedarciem się przez drugą linię zespołu gości. Zwycięstwo dali jednak wprowadzeni w drugiej połowie Adam Duda oraz Mateusz Machaj. - Ławka, jak się ostatnio okazuje, jest bardzo ważna w naszym zespole. W meczu z Ruchem rezerwowi też pociągnęli naszą grę do przodu. Bramki, które zdobyli Adam i Mateusz były w ich stylu. Adam bardzo sprytnie znalazł się przed polem karnym, natomiast Mateusz strzela dobrze z dystansu i dzisiaj to potwierdził - chwalił zmienników kapitan Lechii.
Po poniedziałkowym zwycięstwie nad Widzewem gdańszczanie awansowali na 7. miejsce w tabeli. Czy powalczą o puchary? - Traktujemy to zwycięstwo jako zapewnienie sobie utrzymania. Do końca ligi pozostały jeszcze tylko trzy kolejki, ale postaramy się zająć najwyższe możliwe miejsce - skomentował krótko Surma.