Zwycięstwo 2:0 z Mołdawią zbyt wielkiego optymizmu w kibiców reprezentacji Polski nie tchnęło. Sami piłkarze drużyny prowadzonej przez Waldemara Fornalika zgodnie jednak podkreślali, że najważniejsze są cztery punkty w dwóch pierwszych meczach, a o stylu nikt nie będzie później pamiętał. - Na pewno to, żeby po tych dwóch meczach mieć minimum cztery punkty, to było nasze założenie. Udało nam się je zrealizować. Nie graliśmy może jakoś pięknie, ale każdy cieszy się teraz z tego, że mamy te cztery punkty i jakąś pozycję wyjściową przed meczem z Anglią - skomentował Łukasz Piszczek.
Reprezentacja Mołdawii biało-czerwonym postawiła trudne warunki. Nikt nie spodziewał się, że Polakom zwycięstwo we wtorkowym spotkaniu przyjdzie tak ciężko. - Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwy mecz, bo z tego co oglądaliśmy ich spotkania, to Holandia męczyła się z nimi i wygrała z nimi dwa razy po 1:0. Wiedzieliśmy więc, że łatwo nie będzie, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że jeżeli strzelimy w pierwszej połowie bramkę, to na pewno ten mecz lepiej się dla nas ułoży. Udało nam się zdobyć tego gola i w drugiej części gry może gdzieś do 70. minuty Mołdawia miała przewagę, ale to my strzeliliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry. To trenowaliśmy i z tego też się cieszymy - zaznaczył obrońca Borussii Dortmund.
Piszczek jeszcze w pierwszej połowie wywalczył rzut karny, który na gola zamienił potem Jakub Błaszczykowski. - Czułem, że zawodnik ciągnie mnie za ramię i przewróciłem się. Nie symulowałem na pewno. Wydaje mi się, że sędzia dobrze zinterpretował tę sytuację i cieszę się, że Kuba (Błaszczykowski - dop.red.) ją wykorzystał, bo rzut karny to jeszcze nie jest bramka - wyjaśnił piłkarz.
On sam jednak krytycznie ocenia swoją grę. - Na pewno mogło być lepiej. Były sytuacje gdzie czasami niedokładnie podawałem, ale sezon jest młody. Forma musi cały czas rosnąć i mam nadzieję, że do meczu z Anglią będzie ona lepsza - skomentował.
Kolejnym rywalem drużyny prowadzonej przez Waldemara Fornalika będzie Anglia. To spotkanie odbędzie już w październiku. Na razie Synowie Albionu mają na swoim koncie tyle samo punktów, co Polacy. We wtorek Anglia zremisowała 1:1 z Ukrainą. - Ciężko powiedzieć, czy to dobry wynik. Chyba tak, skoro podzielili się punktami i nikt nie dopisał sobie trzech oczek. Musimy też jednak patrzeć na siebie i starać się u siebie z Anglią powalczyć o jakieś punkty. Anglia to jest Anglia. To jest zdecydowany faworyt naszej grupy, ale przecież nie wyjdziemy na boisko i nie będziemy płakać. Będziemy starać się przeciwstawić i mam nadzieję, że zdobędziemy jakieś punkty i będzie dobrze - podsumował Łukasz Piszczek.