Już samo wyznaczenie 41-letniego zabrzanina do prowadzenia meczu Czarnych Koszul wzbudziło kontrowersje, doświadczony arbiter od ponad trzech lat był bowiem formalnie odsunięty od sędziowania konfrontacji z udziałem stołecznej drużyny. W maju 2009 roku Małek w skandaliczny sposób wypaczył wynik starcia Polonistów z Lechem Poznań, a po końcowym gwizdku do sędziowskiej szatni wparował Józef Wojciechowski, który kilka dni później na łamach mediów zastanawiał się nawet nad wytoczeniem arbitrowi sprawy sądowej.
Od tamtego momentu doświadczony rozjemca omijał Konwiktorską szerokim łukiem. Do prowadzenia meczu Czarnych Koszul po trzyletniej przerwie wrócił w sobotę i od razu swoją fatalną postawą naznaczył wynik meczu. Małek nie uznał prawidłowej bramki strzelonej przed Daniela Gołębiewskiego, nie podyktował też dla gospodarzy przynajmniej dwóch, a zdaniem niektórych nawet trzech ewidentnych rzutów karnych. W drugiej połowie dwukrotnie gracze z Białegostoku zagrywali piłkę ręką w polu karnym, a Łukasz Skowron w obrębie "szesnastki" bezpardonowo wyciął Łukasza Teodorczyka.
W połączeniu z serią problematycznych fauli i spalonych stworzyło to fatalny obraz meczu, w którym gospodarze - będąc zespołem lepszym - zostali ograbieni z dwóch oczek, choć powinni pokonać przeciwnika różnicą przynajmniej dwóch bramek. Postawy arbitrów w trakcie pomeczowej konferencji prasowej komentować nie chciał Jarosław Bako. - Każdy widział, co działo się na boisku i co trójka sędziowska gwizdała w tym meczu. To by było na tyle w tym temacie - uciął drugi szkoleniowiec Czarnych Koszul.
Ostrożny w komentarzach był także Piotr Stokowiec, który po spotkaniu z Wisłą Kraków został zawieszony na dwa mecze za... kwestionowanie orzeczeń sędziego. - Ja nie jestem od oceniania, tym zajmują się odpowiednie komórki. Jeśli strzela się prawidłową bramkę to trudno jednak nie mieć pretensji - przyznaje trener Polonistów w rozmowie ze SportoweFakty.pl. W bawełnę nie owija za Paweł Wszołek. - To była kompromitacja trójki sędziowskiej, na tym poziomie nie można tak prowadzić meczów - piekli się utalentowany skrzydłowy.
Postawę rozjemców krytykuj także Tomasz Brzyski. - Sędzia nam nie pomagał, a wręcz przeszkadzał - mówi autor jedynej bramki dla Czarnych Koszul i jeden z pozytywnych bohaterów sobotniego starcia. - W szatni dowiedzieliśmy się, że bramka, którą zdobyliśmy, była prawidłowa, nie było spalonego. Rywale ponadto zagrywali ręką w polu karnym, a było też dużo fauli, które sędzia gwizdał nam, w podobnych sytuacjach nie widząc przewinień Jagiellonii - wymienia Polonista.
W tym, że sędzia Małek miał wpływ na wynik meczu, nieśmiało przytakiwali gospodarzom przyjezdni, o wypaczeniu końcowego rezultatu w trakcie konferencji prasowej nie chciał za to mówić Tomasz Hajto. Schodzących do szatni po meczu arbitrów żegnały gwizdy oraz pretensje skrzywdzonych Polonistów, który usiłowali wyjaśnić międzynarodowemu rozjemcy jego błędy. Powrót Małka na Konwiktorską był skandaliczny i można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że od prowadzenia meczów Czarnych Koszul - a miejmy nadzieję, że i innych ligowych starć - trochę sobie odpocznie.