- Trudno powiedzieć cokolwiek sensownego po takim występie. Nie sądziłem, zwłaszcza po pierwszej połowie, że polegniemy tak wysoko. Przed przerwą rywalizacja była dość wyrównana, oba zespoły grały agresywnie. Przydarzył nam się jednak kuriozalny błąd przy stałym fragmencie. Po dośrodkowaniu piłka leciała dłuższą chwilę, mimo to ani bramkarz, ani obrońcy nie podjęli interwencji - zanalizował Przemysław Cecherz.
W drugiej części Warta dobiła przeciwnika, a momentem decydującym była przepiękna bramka Wojciecha Trochima zdobyta strzałem w okienko z 25 metrów. - Dzięki temu gospodarze mieli ułatwione zadanie. Mogli kontrolować boiskowe wydarzenia, utrzymywać się przy piłce i konstruować szybkie kontrataki, co zresztą robili. U nas pojawiły się błędy w środku pola, notowaliśmy zbyt dużo prostych strat. W efekcie polegliśmy 0:4 - dodał.
Cecherz ma o czym myśleć, wszak już w pierwszej połowie musiał zdjąć z boiska Macieja Kowalczyka. Lider klasyfikacji strzelców I ligi nabawił się urazu. - Nie ukrywam, że bardzo mnie to martwi. Jak wiadomo, Kowalczyk to obecnie nasz największy atut. Wkrótce przeprowadzimy badania, po których okaże się jak długo potrwa jego absencja.
W jakim stopniu kontuzja doświadczonego snajpera osłabiła ofensywę Kolejarza? - Z pewnością w znacznym. Wystarczy spojrzeć na jego dorobek. Wszyscy wiemy jakie walory ma ten piłkarz. W meczu z Wartą jego wsparcia nam zabrakło, przez co nie potrafiliśmy przeprowadzić wielu groźnych akcji, ani utrzymać piłki na połowie przeciwnika. Brak Kowalczyka był kluczowy dla losów wyniku, podobnie zresztą jak piękne trafienie Wojciecha Trochima na 2:0 - zakończył Cecherz.