- Mieliśmy mało czasu na to, żeby przygotować się do tego meczu tak, jakbyśmy chcieli. Mówię, że mało czasu, bo przegraliśmy z Olimpią Grudziądz, a to spotkanie bardzo nam leżało na sercu. Dlatego mówię, że było mało czasu, żeby mentalnie się z tego otrząsnąć. Myślę jednak, że popracowaliśmy na tyle sumiennie, że będzie widać zdecydowaną zmianę w naszej postawie - mówi trener Pasów Wojciech Stawowy. - Musi być to widać, bo w Grudziądzu wyglądaliśmy źle piłkarsko i pod każdym względem. Musimy się zrehabilitować, gramy przed własną publiką, gramy o ważne punkty.
Na stadionie przy ul. Kałuży 1 Cracovia zdobyła w tym sezonie komplet punktów, czyli 9 "oczek". Same zwycięstwa u siebie odnosi do tej pory tylko lider I ligi ze Świnoujścia. Szkoleniowiec Pasów nie dał się wciągnąć jednak w rozmowę na temat gry na własnym terenie: - Niech tak zostanie.
W spotkaniu z Bogdanką znów nie będzie mógł wystąpić Andraż Struna., który już od meczu z Dolcanem Ząbki narzeka na kontuzję stawu skokowego. - Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu Andraż wznowi treningi. Nie wiem tylko, czy to będzie na tyle wcześnie, by Andraż mógł zagrać w Stróżach. Musi potrenować przynajmniej te trzy dni z nami. Cieszę się jednak, że ta kontuzja nie okazała się być na tyle poważna i nie wyeliminowała go na dłużej - mówi Stawowy.
Najgroźniejszym graczem Bogdanki jest Sebastian Szałachowski , który w minionym sezonie występował w Cracovii, a po spadku krakowian z ekstraklasy chciał zostać w klubie, ale ostatecznie klub nie potrafił się z nim porozumieć w sprawie nowej umowy. - Sebastian gra teraz w Bogdance i myślę, że przede wszystkim będzie chciał grać jak najlepiej dla swojej drużyny. Będzie się chciał pokazać nie tylko dlatego, że gra przeciwko Cracovii, ale przede wszystkim swojemu trenerowi. Wszyscy na niego w Łęcznej liczą, bo ma duże doświadczenie i jestem bardzo dobrym piłkarzem. Ja bardzo żałuję, że Sebastian nie został w Cracovii. Jego parametry są bardzo podobne do parametrów Bartka Dudzica. Stało się, jak się stało i ja mu życzę jak najlepszego meczu, chociażbym chciałbym, żeby nie był taki przebojowy, jak potrafi być - uśmiecha się Stawowy.