Ugochukwu Ukah: Nie ma co się załamywać

W mizernych nastrojach są piłkarze i kibice Jagiellonii po porażce z Piastem Gliwice. Zawodnicy żółto-czerwonych wierzą, że już w kolejnym spotkaniu zespół z Białegostoku zagra na miarę oczekiwań.

Tomasz Kozioł
Tomasz Kozioł

Defensywa Jagiellonii Białystok w sezonie 2012/13 nie stanowi monolitu. W pierwszych czterech meczach, mimo licznych błędów w obronie, żółto-czerwonym dopisywało szczęście. Albo na korzyść Jagi pomylił się sędzia, albo rywale marnowali nieprawdopodobne sytuacje. W minioną sobotę Piast Gliwice pokazał, jak powinno się grać przeciwko zespołowi ze stolicy Podlasia.

- Nie udał nam się mecz, ale nie zlekceważyliśmy rywala - mówi obrońca Jagiellonii, Filip Modelski. - Brakowało trochę szczęścia, bo kilka sytuacji sobie stworzyliśmy. Skuteczność także nie była naszą mocną stroną i piłka nie chciała wpaść do bramki. Przeciwnicy wyprowadzili kilka kontr i zdobyli z tego dwa gole. Musimy się pozbierać, bo przed nami kolejny mecz. Nie zadowala nas taki dorobek punktowy, dlatego będziemy się starali w kolejnych meczach to poprawić i udowodnić, że jesteśmy dobrą drużyną. Być może fakt, że po raz kolejny jako pierwsi straciliśmy bramkę wynika z braku koncentracji, choć akurat w sobotę bardzo dobrze weszliśmy w mecz. Przeciwnikowi wyszedł strzał życia, ale musimy zapobiegać takim sytuacjom - dodaje Modelski, który w przerwie letniej trafił do Białegostoku z GKS-u Bełchatów.

Po niespełna miesiącu przerwy do składu Jagi wrócił Ugochukwu Ukah, który pod koniec sierpnia, w meczu z Górnikiem Zabrze złamał rękę. Urodzony we włoskiej Parmie zawodnik zagrał z Piastem przyzwoite zawody, ale już jego kolega ze środka obrony Michał Pazdan popełnił koszmarny błąd, po którym zespół z Gliwic strzelił drugiego gola. - Przystępując do meczu nie myślałem o kontuzji, a starałem się skupiać na grze - mówi Ukah. - Cieszy na pewno dobra reakcja zespołu po przerwie, niestety straciliśmy szybko drugą bramkę, która nas dobiła. Jeżeli się przegrywa u siebie, naprawdę jest ciężko. W przerwie trener Hajto nas zmobilizował i wyszliśmy na drugą połowę z zamiarem odrobienia strat. Niestety, zamiast doprowadzić do remisu, straciliśmy drugą bramkę i pomimo kilku okazji, strat już nie udało się odrobić. Szkoda, że przegraliśmy, ale nie ma co się załamywać. To dopiero początek rozgrywek i przed nami kolejne mecze, w których musimy wykluczyć błędy - kończy Ukah.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×