Trzy bramki strzelone w ostatnim kwadransie derbów Śląska z Polonią Bytom pozwoliły GKS Katowice zgarnąć cenny, aczkolwiek nie do końca zasłużony komplet punktów. Przez większość pojedynku podopieczni Rafała Góraka biernie bowiem rywalowi statystowali, a nie wiadomo, jak mecz by się potoczył, gdyby w końcówce sędzia nie podyktował dla katowiczan dwóch rzutów karnych, z czego pierwszy był co najmniej wątpliwy.
- Byliśmy zdeterminowani, żeby grać do końca i to nam przyniosło w tym meczu punkty. Nie ma co czarować, bo nie rozgrywaliśmy najlepszych zawodów. Całe szczęście, że mamy w drużynie takiego chłopaka jak Przemek Pitry. W odpowiednim momencie wziął on odpowiedzialność za wynik na siebie i praktycznie w pojedynkę wygrał nam ten mecz - przyznaje Grzegorz Fonfara, pomocnik katowickiej drużyny.
Wychowanek GieKSy w kolejnym meczu był wyróżniającym się graczem śląskiej drużyny. W pojedynku z Polonią zaliczył asystę przy drugim trafieniu katowiczan. - Cieszę się, że udało się dograć tę piłkę w punkt i że ktoś to zauważył. Nie ulega jednak wątpliwości, że moje zagranie było jedynie kroplą, która drążyła skałę. Ten mecz bohatera miał jednego, a był nim Przemysław Pitry - podkreśla były zawodnik GKS Bełchatów.
GKS wyszedł na boisko mimo potężnych problemów finansowych. Zawodnicy i sztab szkoleniowy drużyny z Bukowej nie otrzymują pensji nawet od dwunastu miesięcy. - Kiedy wychodzi się na boisko, żeby walczyć o ligowe punkty, to nie wolno o tym myśleć. Wiadomo jednak, że kiedy przygotowuje się do meczu, to zawsze to gdzieś w głowie siedzi i ciężko od tego uciec. Ciężko skupić się na futbolu, kiedy trzeba myśleć o utrzymaniu rodziny i o tym, skąd wziąć pieniądze, żeby przeżyć kolejny miesiąc - kręci głową "Fonfi".
Pochodzący z Katowic zawodnik wierzy, że GieKSa wyjdzie na prostą. - Bardzo bym chciał, żeby te wszystkie sprawy udało się wyprostować. Nie wierzę w to, że GKS Katowice może zniknąć z piłkarskiej mapy Polski, a takie głosy też się przecież słyszy. Jestem dobrej myśli i wierzę, że w tym klubie jeszcze wróci normalność, a drużyna będzie walczyć o awans, a nie o przetrwanie. Wiadomo, że do tego trzeba czasu, a ten nie działa na naszą korzyść. Potrzeba szybkich działań - wyjaśnia pomocnik drużyny ze stolicy Górnego Śląska.
Będący w ciężkim położeniu gracze GKS w derbowej potyczce z Polonią nie mogli liczyć na wsparcie kibiców, którzy skupiali się na obelgach, zamiast normalnego dopingu. - Bardzo bym chciał, żebyśmy mieli w naszych kibicach wsparcie na dobre i na złe, bo wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja w klubie i tak naprawdę tylko dla kibiców dzisiaj gramy w piłkę. Na szczęście mija okres na który zamknięty był "blaszok". Bardzo nam dopingu naszych fanatyków brakuje i wierzę, że od kolejnego meczu w Katowicach z GKS Tychy chłopaki znowu będą nieśli nas dopingiem - puentuje gracz drużyny z Bukowej.