Tomasz Podgórski: Ta porażka to nie wstyd

Piast Gliwice w meczu 1/8 Pucharu Polski postawił trudne warunki Legii Warszawa. Obrońcy tytułu ostatecznie przy Okrzei wygrali, ale gospodarze po końcowym gwizdku sędziego byli dumni ze swej postawy.

- Nie mieliśmy cienia obaw przed tym spotkaniem. Chcieliśmy w tym meczu narzuć swoje warunki Legii i w pierwszej połowie nam się to udawało. Niestety nie umieliśmy wykorzystać swoich sytuacji, a rywale dwa razy nas skontrowali i zdobyli bramkę do przerwy - przyznaje Tomasz Podgórski, kapitan Piasta Gliwice.

Tomasz Podgórski stoczył wiele ciężkich bojów z zawodnikami Wojskowych
Tomasz Podgórski stoczył wiele ciężkich bojów z zawodnikami Wojskowych

Z zakończenia przygody z Pucharem Polski nikt w gliwickim klubie nie robił tragedii. - Kończy się dla nas fajna przygoda, ale to już zostawiamy za sobą. Jesteśmy beniaminkiem i priorytetem jest dla nas liga. Notujemy serię trzech zwycięstw z rzędu i czeka nas teraz domowe spotkanie z Wisłą Kraków. Naszym celem są trzy punkty i na pewno nas na to stać - zapewnia pomocnik drużyny z Okrzei.

W trakcie spotkania piłkarze Piasta przynajmniej dwa razy mieli pretensje do sędziego środowych zawodów Pawła Pskita o niepodyktowanie rzutu karnego. - Musimy dokładnie przeanalizować powtórki, bo w mojej opinii Artur Jędrzejczyk zagarnął piłkę ręką, a sytuacja z Wojtkiem Kędziorą też była mocno kontrowersyjna. Nie chcę póki co oceniać pracy sędziego, bo z boiska wszystko wygląda inaczej - wyjaśnia zawodnik niebiesko-czerwonych.

Gliwicka drużyna mecz kończyła w osłabieniu po tym jak z czerwoną kartką za faul taktyczny na Januszu Golu wyleciał Łukasz Krzycki. - Faul na pewno w tej sytuacji był, ale czy sędzia słusznie pokazał czerwoną kartkę, to także dla mnie zagadka. Na pewno będziemy mieli szczegółową analizę tego spotkania i wtedy będziemy wiedzieć na pewno kto w której sytuacji zawinił - dodaje "Podgór".

W pojedynku Piasta z Legią Warszawa nikt nie odstawiał nogi
W pojedynku Piasta z Legią Warszawa nikt nie odstawiał nogi

Piast miał szansę w pojedynku z faworyzowanym rywalem pokusić się o niespodziankę. - Szanse na awans naprawdę były duże. Dochodziliśmy do sytuacji, ale nie umieliśmy ich wykorzystać. Legia nas skontrowała i zdobyła bramkę. Boiskowe cwaniactwo rywala zrobiło w tej sytuacji swoje. W drugiej połowie dalej z konsekwencją parliśmy do przodu, żeby doprowadzić do wyrównania i w najmniej spodziewanym momencie dostaliśmy drugą bramkę. Byliśmy w stanie odpowiedzieć tylko jednym trafieniem, ale ta porażka na pewno nam wstydu nie przyniosła - puentuje gracz śląskiej drużyny.

Źródło artykułu: