Passa pięciu porażek z rzędu na własnym stadionie ciążyła Polonii Bytom od początku sezonu. Śląska drużyna przegrała przy Olimpijskiej wszystko co można było przegrać, dwa razy remisując na terenie rywala. Sobotnia potyczka ze Stomilem Olsztyn miała przynieść upragnione przełamanie i pierwszy w tym sezonie komplet trzech punktów. - Z meczu na mecz gramy coraz lepiej i przełamanie jest blisko - zapowiadał przed pojedynkiem z beniaminkiem Piotr Pierścionek, trener bytomian.
Jego podopieczni wzięli sobie słowa szkoleniowca do serca, bo już w pierwszych kilkudziesięciu sekundach dwukrotnie zagrozili bramce Tomasza Ptaka. O ile w pierwszym wypadku fatalnie pomylił się jeszcze Przemysław Szkatuła, to chwilę później po ładnej akcji i płaskim dograniu Kamila Białkowskiego z bliska piłkę do olsztyńskiej bramki wpakował Dawid Cempa, dla którego było to drugie trafienie w drugim kolejnym meczu.
Dobry początek spotkania odbijał się potem bytomianom czkawką. Nie wyciągnęli oni bowiem wniosków z poprzednich kolejek, w których przy jednobramkowym prowadzeniu spoczywali na laurach i oddawali inicjatywę rywalowi. Podobnie było bowiem w tym meczu, bo z minuty na minutę coraz więcej do powiedzenia na boisku miał Stomil, który stwarzał zagrożenie w głównej mierze za sprawą aktywnego przed przerwą Szymona Kaźmierowskiego.
Napastnik olsztynian wyrównać powinien już w 25. minucie, ale po jego strzale głową Mateusz Mika czubkami palców przeniósł piłkę na poprzeczkę. Golkiper Polonii fatalnie pomylił się jednak dziesięć minut później i kosztowało to Polonię utratę bramki. Po długim zagraniu "na uwolnienie" ze środka pola do piłki ruszyli Mika i Kaźmierowski. W ostatniej fazie akcji bramkarz gospodarzy zatrzymał się jednak i zaczął się cofać, co ułatwiło zadanie snajperowi Stomilu, który płaskim strzałem na pustą bramkę wyrównał stan meczu.
Grającym słabo i chaotycznie bytomianom nie pomogła nawet czerwona kartka, jaką za faul na wychodzącym na czystą pozycję Białkowskim obejrzał na początku drugiej połowy Michał Świderski. Wręcz przeciwnie. To Stomil ruszył wówczas do ataku i wyprowadzić swój zespół na prowadzenie powinien w 54. minucie Tomasz Strzelec, ale strzale głową wprowadzonego na boisko chwilę wcześniej pomocnika futbolówka trafiła wprost w nogę interweniującego Miki. - To była interwencja sezonu. Nieprawdopodobnie, co bramkarz w tej sytuacji zrobił - kiwał głową z uznaniem Zbigniew Kaczmarek, opiekun olsztyńskiej drużyny.
Na tym pozytywów tego spotkania było koniec. Im bliżej było bowiem do końca spotkania, tym bardziej żenujący stawał się jego poziom. Patrząc na boisko trudno się było dziwić, że oba zespoły okupują miejsca w strefie spadkowej tabeli I ligi.
Z ostatnich dwóch kwadransów spotkania nie warte odnotowania bowiem było nic, z wyjątkiem kąśliwego strzału Cempy z rzutu wolnego z ok. 25 metrów, po którym czubkami palców przerzucił piłkę nad poprzeczką Ptak. - Nie wiemy co się z nami dzieje. Powinniśmy już mieć na koncie z 10 punktów, a mamy marne 2... - załamywał ręce po końcowym gwizdku sędziego napastnik Polonii.
Pomeczowe komentarze trenerów:
Zbigniew Kaczmarek (trener Stomilu Olsztyn): Nie możemy być zadowoleni z remisu. Przyjechaliśmy do Bytomia po trzy punkty. Zagraliśmy słabe spotkanie, stąd wynik meczu jest taki, a nie inny. Początek mieliśmy fatalny, bo Polonia stworzyła sobie kilka sytuacji, z których jedną wykorzystała. W dalszym etapie pierwszej połowy udało nam się wejść na właściwe tory i odrobić straty. Szkoda tylko, że nie wykorzystaliśmy kolejnych okazji, które mieliśmy. Druga połowa znowu rozpoczęła się dla nas źle, bo od czerwonej kartki. Do decyzji arbitra nie mogliśmy mieć pretensji, bo podjął w tej sytuacji słuszną decyzję. Gra w osłabieniu nie szła nam najlepiej. Stworzyliśmy sobie mimo to jedną sytuację, po której powinniśmy wyjść na prowadzenie. To co zrobił przy tym strzale bramkarz Polonii, to była interwencja sezonu. Z drugiej strony nie trafić do siatki głową z 3 metrów to też sztuka, a nam udało się to uczynić. Myślę, że ten remis jest sprawiedliwy, bo oba zespoły miały swoje okazje, z których wykorzystały po jednej.
Piotr Pierścionek (trener Polonii Bytom): Cały czas powtarzam, że naszemu zespołowi brakuje doświadczenia. Znamienne jest to, że mamy trzy handicapy, z których nie umiemy skorzystać. W Brzesku prowadzimy jedną bramką, gramy w przewadze jednego zawodnika, ale tylko remisujemy. W Katowicach do 75. minuty gramy bardzo dobre zawody, dwa razy wychodzimy na prowadzenie, a mecz przegrywamy. W meczu ze Stomilem też była taka sytuacja, bo my w objęciu prowadzenia zgłupieliśmy po raz pierwszy. Po raz drugi zgłupieliśmy, kiedy zawodnik rywala został ukarany czerwoną kartką. To pokazuje w sposób dobitny, że tym chłopakom brakuje nie umiejętności, a doświadczenia i boiskowego cwaniactwa. Jesteśmy jak bolid Formuły 1., który do wyścigu chce wystartować Polonezem. Kiedy zespołowi nie idzie trzeba zmienić kierowcę i wiele na to wskazuje, że tak będzie. I nie chodzi tutaj o Piotra Pierścionka, a o Polonię Bytom, która jest wspaniałym klubem z piękną historią. Dziękuję mojemu zespołowi za zaangażowanie i cieszę się, że mogłem pracować z tymi młodymi ludźmi. Jestem przekonany, że ten klub będzie miał z nich jeszcze pociechę.
Polonia Bytom - Stomil Olsztyn 1:1 (1:1)
1:0 - Dawid Cempa 3'
1:1 - Szymon Kaźmierowski 35'
Składy:
Polonia Bytom: Mateusz Mika - Tomasz Górkiewicz, Jacek Broniewicz, Piotr Kulpaka, Dawid Krzemień (71' Michał Płókarz), Krzysztof Michalak, Paweł Alancewicz (52' Martin Baran), Tomasz Kaczor (55' Daniel Pietrycha), Kamil Białkowski, Przemysław Szkatuła, Dawid Cempa.
Stomil Olsztyn: Tomasz Ptak - Janusz Bucholc, Arkadiusz Koprucki, Paweł Baranowski, Radosław Stefanowicz, Michał Glanowski (89' Karol Żwir), Mindaugas Kalonas (80' Robert Tunkiewicz), Michał Świderski, Łukasz Jegliński, Łukasz Suchocki, Szymon Kaźmierowski (54' Tomasz Strzelec).
Żółte kartki: Daniel Pietrycha, Tomasz Górkiewicz, Jacek Broniewicz (Polonia) oraz Paweł Baranowski (Stomil).
Czerwona kartka: Michał Świderski /50' za faul/ (Stomil).
Sędzia: Artur Aluszyk (Szczecin).
Widzów: 1150.