Był początek drugiej połowy pucharowego meczu Piasta Gliwice z Legią Warszawa. Lekarze beniaminka udzielali pomocy swojemu zawodnikowi - Alvaro Jurado. Hiszpan po krótkiej "naprawie" wrócił na boisko i wydawało się, że spokojnie dogra mecz do końca. Tak się jednak nie stało i po kilku minutach doświadczony pomocnik musiał opuścić plac gry, a w jego miejsce wszedł Mariusz Zganiacz. Nic nie wskazywało jednak na to, że piłkarz nabawił się poważnej kontuzji.
Jurado zabrakło w kadrze meczowej na Wisłę Kraków. Początkowo przypuszczano, że graczowi dano wolne, aby w pełni doszedł do siebie po potyczce z Legią. Jak się okazało, rozgrywający niebiesko-czerwonych nie zagrał z Wisłą, nie zagra z Lechem Poznań i nie wiadomo czy w ogóle wybiegnie jeszcze na boisko.
31-latek ma zerwane wiązadła krzyżowe, uszkodzoną rzepkę i łękotkę, a także wiązania przednie oraz boczne. Obecnie klub poszukuje kliniki, która mogłaby przeprowadzić operację hiszpańskiego zawodnika. Wiadomo już, że nie skończy się na jednym "cięciu". Zachodzi potrzeba kilku zabiegów, ponieważ wykonanie tego "na raz" wiąże się ze sporym zagrożeniem. Pomocnik nie zagra na pewno przez 6-7 miesięcy. Później czeka go długa rehabilitacja.
Ciężko powiedzieć czy Jurado w ogóle wróci do gry w piłkę. Ma już swoje lata, a takie kontuzje są ciężkie dla o wiele młodszych od niego. Dodając do tego jeszcze okres rehabilitacji i powrotu do optymalnej formy, można spodziewać się najgorszego.