Andrzej Bledzewski: Arka wygrała wolą walki

Mecz z Arką był dla Andrzeja Bledzewskiego powrotem do wspomnień związanych z grą w Gdyni. Tutaj bramkarz Miedzi się urodził, wychował i rozpoczął piłkarską karierę.

Piotr Wiśniewski
Piotr Wiśniewski

Andrzej Bledzewski to gdynianin. Dziś strzeże bramki w Miedzi Legnica, a w piątek powrócił w rodzinne strony. Jego zespół przegrał nad morzem 0:1.

- Jestem w Miedzi, nie do końca ze swojej winy. W Gdyni musiałem rozwiązać kontrakt. Fizycznie czuję się dobrze i nie chciałem stracić ostatnich lat grania. Ten mecz był dla mnie trudny. Ciążyła na mnie duża presja - mówił wyraźnie poruszony, "Bledza".

Bledzewski po meczu miał mieszane uczucia. Z jednej strony cieszył się, że znów zagrał przed gdyńską publicznością, z drugiej jednak strony piłkarze Miedzi wracają do domu z pustymi rękami.

Chciałem mecz zakończyć na zero z tyłu. Gratuluję Arce zwycięstwa. Gospodarze byli dobrze poukładani, wybiegani. My nie mogliśmy się odnaleźć, nie potrafiliśmy stworzyć sytuacji. Bramkarz Arki nie miał okazji, aby się wykazać. Cieszę się, że mogłem wrócić na ten piękny stadion. Jestem smutny, bo przegraliśmy - przyznał doświadczony bramkarz Miedzi Legnica.

Golkiper legnickiej drużyny docenił wygraną żółto-niebieskich. - Arka umiejętnie wybijała nas z uderzenia. Obrońcy dobrze przykryli skrzydłowych, zneutralizowali nasze atuty. Nie mogliśmy nic zdziałać pod ich bramką. Nasze ataki Arka rozbijała na 30 metrze. Skupili się na szybkich kontrach. Jak widać prosta gra jest skuteczna - komentował.

Na pytanie o to, jakiego piłkarza Arki obawiał się, Bledzewski lekko się uśmiechnął i dodał: - Nikogo się nie bałem. Niektórych chłopaków dobrze znam. Poza tym śledzę mecze żółto-niebieskich. Jako gdynianin, interesuję się tym, co się dzieje w klubie. Paradoksalnie bramkę dla Arki strzelił były zawodnik Miedzi. Minę mam nieco skwaszoną, bo Arka zaskoczyła nas po stałym fragmencie gry. Wiedzieliśmy, że to może być ich broń.

Marcus da Silva: Miedź "poklepała", ale my wygraliśmy Trener Bogusław Baniak nie mógł skorzystać w Gdyni z Jakuba Grzegorzewskiego oraz Kamila Hempela. Nomen omen Hempel również grał w Arce. - Brak Grzegorzewskiego był widoczny. Często w II lidze sam potrafił przesądzić losy spotkania. Jest ograny w ekstraklasie. Kamil bardzo w Gdyni chciał się pokazać. Trochę taki nieszczęśliwy splot okoliczności. Pogoda też nie dopisała. Arka pokazała wolę walki. Jako osoba związana z tym klubem, podoba mi się waleczność tej młodej drużyny. Tym nas pokonali - zaznaczył Andrzej Bledzewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×