Koniec passy, passa trwa! - relacja z meczu GKS Katowice - GKS Tychy

GKS Katowice na przekór przeciwnościom losu wygrał trzeci mecz z rzędu, po dobrym w swoim wykonaniu spotkaniu pokonując imiennika z Tychów. Dla beniaminka była to pierwsza porażka od sześciu spotkań.

W tym artykule dowiesz się o:

Sytuacja w GKS Katowice jest dramatyczna. Zawodnicy i sztab szkoleniowy nie otrzymują pensji od kilku miesięcy. Rekordziści na wypłaty czekają już od roku, ale nie idzie to w parze ze zniżką formy drużyny Rafała Góraka. Drużyna z Bukowej notuje passę trzech zwycięstw z rzędu, w sobotni wieczór pozbawiając złudzeń GKS Tychy, dla którego była to pierwsza porażka od sześciu spotkań.

O losach meczu przesądziło trafienie Arkadiusza Kowalczyka z pierwszej połowy. W 24. minucie gry, po okresie przewagi GieKSy katowiczanie wywalczyli rzut rożny. Z narożnika boiska dośrodkował Grzegorz Fonfara, na długim słupku piłkę zgrał jeszcze Mateusz Kamiński, a napastnik gospodarzy strzałem głową niemalże z linii bramkowej jedynie dopełnił formalności.

Trafienie to było o tyle zaskakujące, że wcześniej to tyszanie byli bliżsi otwarcia wyniku. Dobrą okazję miał m.in. Maciej Mańka, ale jego uderzenie pewnie obronił Maciej Wierzbicki, który na dobre zadomowił się w wyjściowej jedenastce śląskiej drużyny. O tym, że nie otrzymuje miejsca w składzie za zasługi dał świadectwo tuż przed przerwą, kiedy w tylko sobie znany sposób obronił strzał głową Piotra Rockiego, a dobitka Mateusza Bukowca zatrzymała się na bocznej siatce katowickiej bramki.

W drugiej połowie mądrze grająca GieKSa miała mecz pod kontrolą. Dawała pograć gościom z Tychów, samemu szukając drugiej bramki. Prym pod tym względem wiódł aktywny w tym spotkaniu Przemysław Pitry, ale najbliżej podwyższenia prowadzenia był Fonfara, po strzale którego z 61. minuty piłka zatrzymała się na słupku bramki strzeżonej przez Piotra Misztala.

O tym, że potyczka GKS-ów z Katowic i Tychów była starciem derbowym świadczyć mógł ostatni kwadrans spotkania. Wówczas na boisku panowała walka, a piłkarze obu drużyn nie przebierali w środkach. W konsekwencji z boiska za dwie żółte kartki obejrzane w przeciągu dwunastu minut z boiska wyleciał Marcin Pietroń.

To jednak nie przeszkodziło katowiczanom w stwarzaniu kolejnych sytuacji. Najpierw po rajdzie przez całą połowę tyskiej drużyny sytuację sam na sam z bramkarzem gości przegrał Grzegorz Goncerz, a w doliczonym czasie gry kapitalną okazję na ustrzelenie dubletu zmarnował Kowalczyk, który z najbliższej odległości nie zdołał trafić w światło tyskiej bramki.

GKS Katowice - GKS Tychy 1:0 (1:0)
1:0 - Kowalczyk 24'

Składy
:

GKS Katowice: Maciej Wierzbicki - Alan Czerwiński, Mateusz Kamiński, Adrian Napierała, Bartosz Sobotka (74' Grzegorz Goncerz), Rafała Kujawa (86' Deniss Rakels), Grzegorz Fonfara, Marcin Pietroń, Bartłomiej Chwalibogowski, Arkadiusz Kowalczyk (90+3' Michal Farkas), Przemysław Pitry.

GKS Tychy: Piotr Misztal - Maciej Mańka, Tomasz Balul, Łukasz Kopczyk, Mateusz Mączyński (66' Jakub Bąk), Adrian Chomiuk, Bartłomiej Babiarz, Mateusz Kupczak, Mateusz Bukowiec (46' Mateusz Wawoczny), Piotr Rocki, Marcin Folc (76' Dawid Jarka).

Żółte kartki:
Pietroń, Chwalibogowski (GKS Katowice) oraz Mączyński (GKS Tychy).

Czerwona kartka:
Pietroń /85' za drugą żółtą/ (GKS Katowice).

Sędzia
: Dawid Bukowczan (Żywiec).

Widzów: 3200.

Komentarze (2)
JanBach
6.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Geksa wygrala na przekor przeciwnosciom... a nie ąąąą. To dla mlodziezy by nie powtarzali ąąą 
avatar
Grek Zorba
6.10.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Łabędzi śpiew gieksy. W tym sezonie jeśli nie polecą normalnie to prawdopodobnie podzielą los Ruchu Radzionków. Tam dłużej już nie można żyć ponad stan. Trzeba powiedzieć prawdę: był Dziurowicz Czytaj całość