Po trzech golach strzelonych GKS-owi Bełchatów Łukasz Gikiewicz znów trafił do siatki. Tym razem wykorzystał błąd Mariusza Pawełka i ulokował futbolówkę w siatce Czarnych Koszul. - Z takich prezentów napastnik żyje. Bramka cieszy, bo początek w naszym wykonaniu nie był najlepszy. Zakładaliśmy, że nie możemy Polonii zostawić dużo miejsca. Analizowaliśmy ich grę i wiedzieliśmy, że zostawiają szybkiego Pawła Wszołka na kontrę. Udało się jednak wygrać i to mimo prowadzenia gości. Trochę za szybko chcieliśmy chyba strzelić na 3:1, niedokładne podanie i mogło to się skończyć różnie - skomentował po niedzielnym meczu "Giki".
Co ciekawe Gikiewicz był przygotowany na takie zachowanie Pawełka między słupkami. - Trener bramkarzy Tomasz Hryńczuk analizuje grę bramkarzy i powiedział mi przed meczem, że Mariusz Pawełek po strzałach łapie i odbija piłkę o ziemię, przez co ona robi kozioł. Poszedłem za piłką i... udało się - wyjaśnił.
Wrocławianie, po wpadce w Zabrzu, tym razem znowu zagrali tak, jak prezentowali się podczas wcześniejszych potyczek za Stanislava Levego. Po raz kolejny bowiem było dużo dośrodkowań w pole karne na wbiegającego napastnika. - Trenowaliśmy przenoszenie ciężaru gry z prawej strony na lewą i chyba wychodziło to podczas kolejnego meczu. Trzeba się z tego cieszyć, że schematy, które trener próbuje nam wdrażać na treningach, wychodzą. Czołówka punktowała i wiedzieliśmy, że też musimy wygrać - zaznaczył napastnik.
Sam Gikiewicz jest bardzo zadowolony ze zdobycia kolejnego gola. - Strzeliłem czwartego gola w trzecim kolejnym meczu u siebie i to znów na tę samą bramkę. Widzę za tą bramką naszych kibiców i dlatego dobrze mi się gra (śmiech). Ale mówiąc poważnie, to przypadek, nie ma większego znaczenia do której bramki się trafia. Mam nadzieję, że będą zdobywał kolejne gole. Fajnie, że znowu udało mi się strzelić, choć miałem jeszcze co najmniej jedną okazję, kiedy nie powinienem uderzać z pierwszej piłki. Gol cieszy, ale zwycięstwo całego zespołu jest większym powodem do zadowolenia - powiedział.
W tym sezonie ligowym wrocławianie wygrali wszystkie spotkania rozgrywane u siebie, na Stadionie Miejskim we Wrocławiu. - W pierwszych meczach po otwarciu nowego stadionu graliśmy jak nie u siebie. Teraz znamy każdy metr boiska i ten obiekt powoli staje się naszym atutem, a dowodem tego jest kolejny wygrany mecz. To jest twierdza Wrocław - tak skandowali kibice i chciałbym, by tak zostało do końca sezonu, żebyśmy przed własną publicznością tylko wygrywali - podkreślił "Giki".
W kolejnym meczu we Wrocławiu mistrzowie Polski zmierzą się z KGHM Zagłębiem Lubin. Będzie to więc spotkanie derbowe, a wiadomo jakie stosunki łączą kibiców obu ekip. - Kibice krzyczeli "tylko zwycięstwo" i ja jestem tego samego zdania. Gram w Śląsku już dwa i pół roku i jeszcze nie straciłem z Zagłębiem punktów. Wierzę, że podobnie będzie w tym sezonie - podsumował Łukasz Gikiewicz.