Najlepsze i najgorsze zagrania 7. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Arkadiusz Milik zdominował najważniejsze kategorie z cyklu "Najlepsze i najgorsze zagrania T-Mobile Ekstraklasy". Został uznany najlepszym zawodnikiem 7. kolejki.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

Piłkarz kolejki: Arkadiusz Milik (Górnik Zabrze). Dwie bramki i kilka świetnych okazji zmarnowanych. Powołanie do kadry w pełni zasłużone, jak na lidera klasyfikacji strzelców T-Mobile Ekstraklasy przystało.

Bramka kolejki: Arkadiusz Milik (Górnik Zabrze). Bezsprzecznie wygrał Milik i jego pierwszy gol z Podbeskidziem. Kapitalny strzał z woleja od poprzeczki. Zajac bez szans.

Asystent kolejki: Seweryn Gancarczyk (Górnik Zabrze).  Dwie asysty w Bielsku-Białej mówią same za siebie. Nikt inny w tej kolejce takiego dubletu nie ustrzelił...

Kabaret kolejki: Podbeskidzie Bielsko-Biała. Mamy na myśli zachowanie obrońców Podbeskidzia przy bramce na 2:0 dla Górnika. Gonili Milika i gonili, a jak on nagle się zatrzymał... wpadli na siebie i legli jak dłudzy, co ułatwiło strzelcowi zadanie.

Przyspieszenie kolejki: Prejuce Nakoulma (Górnik Zabrze). Ogrywał bielszczan jak chciał. Kapitalne przyspieszenie, dojście do podania, drybling. Przy swoim golu jak dziecko minął Nathera.

Farfocel kolejki: Łukasz Skorupski (Górnik Zabrze). Kolejny w ostatnich tygodniach błąd bramkarza Górnika. Silna musi być drużyna z Zabrza, skoro jej najsłabszy punkt otrzymał powołanie do reprezentacji Polski...

Pechowiec kolejki: Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok). Dwa razy strzelił w poprzeczkę, a Jaga przegrała z Lechią 0:2.

Kontry kolejki: Lechia Gdańsk. Dwie bramki strzeliła po perfekcyjnie wyprowadzonych kontratakach.

Podtrzymana seria: Ruch Chorzów. Po raz trzeci z rzędu wygrał z Bełchatowem 2:1. Po raz trzeci z rzędu jedna z drużyn w końcówce strzeliła gola. W ubiegłym sezonie i w piątek bramki zdobywał Ruch i były to trafienia na wagę trzech punktów.

Obrona kolejki: Adam Stachowiak (GKS Bełchatów). Wybraliśmy interwencję po strzale z kilku metrów Piecha w 1. połowie. Jak bramkarz gości obronił to uderzenie wie tylko on sam.

Ściema kolejki: Arkadiusz Piech (Ruch Chorzów). W 62. minucie Arkadiusz Piech na własnej połowie złapał się za kolano, poprawił getry i spokojnym krokiem udał się w kierunku akcji Ruchu. Wówczas piłka była już w okolicach narożnika pola karnego. Sultes po nieudanym dryblingu odegrał do Kikuta, ten na piąty metr, gdzie głową piłkę w siatce umieścił... Piech.

Zimny prysznic kolejki: Piast Gliwice. Po serii czterech zwycięstw Piast jechał z optymizmem do Poznania. Do przerwy miał swoje szansę na gola, ale po zmianie stron spotkał go zimny prysznic i mecz zakończył się porażką 0:4.

Potwierdzenie kolejki: Łukasz Gikiewicz (Śląsk Wrocław). Strzelił kolejnego gola dla Śląska. Po raz kolejny do bramki nie miał dalej, niż dwa bądź trzy metry, więc średnią trzyma.

Brutal kolejki: Adam Kokoszka (Polonia Warszawa). Idiotycznie zachował się Kokoszka, który wjechał wyprostowanymi nogami w piszczele Ćwielonga. Cud, że mu nogi nie urwało.

Passa kolejki: Śląsk Wrocław. Czwarty mecz Śląska na własnym stadionie i czwarte zwycięstwo.

Stały fragment kolejki: Wisła Kraków. Strzał Garguły, który zmylił Legionistów, gdyż ci byli przekonani, że rywal będzie dośrodkowywać, a tymczasem piłka przeleciała nad najniższym z możliwych murem Legii (Kosecki, Salinas) i wpadła do bramki Kuciaka. Garguła futbolówce niesamowitą rotację nadał.

Pomyłka kolejki: Adam Banasiak (Widzew Łódź). Wystawienie tego zawodnika w pierwszym składzie zemściło się najgorzej jak mogło. Piłkarz Widzewa zawalił przy dwóch bramkach Pogoni, a jakby tego było mało, zarobił czerwoną kartkę osłabiając zespół na 22 minuty meczu. To był dla niego fatalny mecz.

Dołek kolejki: Widzew Łódź. Po serii czterech zwycięstw przyszła seria trzech meczów bez wygranej w tym dwóch porażek z rzędu. Czyżby to był początek powrotu łodzian do dolnych rejonów tabeli?

Debiutancki gol: Patryk Wolski (Lech Poznań). 19-letni napastnik Lecha otrzymał szansę czwartego występu w T-Mobile Ekstraklasie i doczekał się bramki. W końcówce meczu z Piastem popędził z piłką kilkadziesiąt metrów i choć mógł zagrać do kolegów, to zdecydował się na strzał zza pola karnego, który zaskoczył bramkarza gości.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×