Zawieszenie przez Holendra Artura Boruca, jednego z najlepszych bramkarzy w Europie, człowieka, który uratował nas przed całkowitym blamażem na EURO 2008, oraz jednego z najrówniej grających pomocników w naszej kadrze - Dariusza Dudki nie mogło odbić się bez echa.
- To, co się stało, jest moim wielkim problemem. Miałem dwa wyjścia: albo powiedzieć wszystko publicznie i zniszczyć zawodników, albo zachować szczegóły dla siebie, a całe zachowanie określić jako nieodpowiedzialne. Wybrałem tę drugą opcję, nie mówiłem i dlatego teraz dla wielu osób jestem tym głupim i złym, który nie panuje nad drużyną - mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą trener piłkarskiej reprezentacji Polski, Leo Beenhakker.
Szkoleniowiec dodaje, że decyzja o zawieszeniu piłkarzy nie przyszła mu łatwo, jednak jak sam mówi, we Lwowie granice zostały przekroczone. - Decyzja o zawieszeniu była dla mnie trudna, bo Boruc i Dudka na EURO byli w naszej drużynie najlepsi. Ale obaj grali choćby w marcu przeciwko USA i przegrali 0:3. Każdy trener ma swój limit sytuacji, które akceptuje - dodaje Holender.
Teraz przed 64-letnim trenerem wyzwanie stworzenia nowej drużyny, która już na początku września rozegra pierwsze eliminacyjne spotkania do Mistrzostw Świata.