Aleksander Ptak: Beniaminkiem jesteśmy tylko z nazwy

Aleksander Ptak wskoczył do bramki Miedzi Legnica, wykorzystując kontuzję Andrzeja Bledzewskiego. Po dobrym występie w Katowicach notowania rezerwowego golkipera beniaminka znacznie wzrosły.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Po dwóch meczach bez zwycięstwa Miedź Legnica sięgnęła po komplet punktów w Katowicach po meczu z GieKSą. Cichym bohaterem drużyny z Dolnego Śląska był Aleksander Ptak. - Po meczu w szatni było wesoło, bo po remisie i porażce udało nam się znowu wrócić na odpowiednie tory i wygrać ważne dla nas z punktu psychologicznego spotkanie. Morale poszło znacznie do góry i to duży pozytyw - przekonuje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl golkiper legnickiej drużyny.

- Muszę być przygotowany na wszystko, ale w niektórych meczach, z teoretycznie silniejszymi rywalami, bywa tak, że powinno być dużo pracy, a wcale tak nie jest. Powiem szczerze, że częściej niepokoją mnie rywale teoretycznie słabsi. Trudno powiedzieć z czego to wynika. Być może nie potrafimy się odpowiednio skoncentrować. Takie jest jednak życie bramkarza, że jeżeli drużyna straci głupią bramkę, to zawsze pierwsze on jest kozłem ofiarnym - zauważa bramkarz Miedzi.

Mecz przy Bukowej nie był dla legniczan łatwą przeprawą. - Przez pierwszy kwadrans GieKSa potrafiła totalnie zdominować to spotkanie. Nam w ogóle gra się nie kleiła i stąd rywale dochodzili do wielu sytuacji. Na szczęście udało nam się podnieść i w dalszej części pierwszej połowy, to my mieliśmy ten mecz pod kontrolą. W drugiej połowie rywale nie mieli nic do stracenia i rzucili się do ataku. Udało nam się mądrze bronić, bo nie straciliśmy bramki, a w końcówce po kontrze dołożyliśmy drugie trafienie, co ustawiło mecz - ocenia zawodnik beniaminka I ligi.

Ptak wskoczył do bramki Miedzianki wobec kontuzji Andrzeja Bledzewskiego. W jego opinii rywalizacja obu doświadczonym bramkarzom wychodzi na dobre. - Z "Bledzą" jesteśmy dobrymi kolegami i nie widzę w tym żadnego problemu, jeżeli po tygodniu treningów przychodzi mi usiąść na ławce rezerwowych, bo byłem słabszy od rywala. Jestem zawodnikiem z charakterem i zawsze powtarzałem, że nie boję się zdrowej rywalizacji. Zawsze ostatnie słowo należy do trenera, dlatego wierzę, że w każdym meczu gra ten, który po prostu na daną chwilę jest lepszy, a wszystko odbywa się z pożytkiem dla drużyny - przekonuje doświadczony golkiper.

Legniczanie mimo to, że są beniaminkiem nie myślą wyłącznie o walce o utrzymanie na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. - Nasze ambicje zespołowe są duże, każdy z nas ma też swoje osobiste i nikogo nie interesuje walka o utrzymanie sama w sobie. Stworzyła się u nas ciekawa mieszanka młodości z doświadczeniem i łączy nas to, że nasze ambicje sięgają walki o miejsce w ekstraklasie. Mamy świadomość, że jesteśmy beniaminkiem, ale beniaminkiem tylko z nazwy. Tworzymy na tyle silny team, że jeżeli ominą nas kartki i kontuzje stać nas na walkę o najwyższe cele w tej lidze - puentuje gracz drużyny ze stadionu przy Orła Białego.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×