- Przed pierwszym gwizdkiem sędziego wielu wzięłoby jeden punkt w ciemno, ale po spotkaniu trudno się oprzeć wrażeniu, że mogliśmy ugrać więcej. Anglicy nie prezentowali futbolu, do którego przyzwyczaili w przeszłości. Mówi się wprawdzie - i to od dłuższego czasu - że Synowie Albionu nie są już tak silni, ale ich skład wciąż jest bardzo dobry i na papierze robi duże wrażenie. Tymczasem na boisku w ogóle nie było tego widać, bo nie walczyli - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Jacek Dembiński.
Co 10-krotny reprezentant Polski sądzi o grze naszego zespołu? - Było naprawdę dobrze. Na EURO nie rozegraliśmy ani jednego takiego meczu. Pojedynek miał różne fazy, ale nawet gdy jakiś zawodnik zaliczył gorszy moment, to potrafił się zrehabilitować. Mam na myśli choćby Ludovika Obraniaka. Przed przerwą spisywał się słabo, lecz w drugiej połowie był już widoczny i pokazał sporo dobrego.
Dembiński ma jednak pewne zastrzeżenia. - Ogólnie wrażenie jest pozytywne, ale przy remisie 1:1 powinniśmy zagrać nieco odważniej. Nie zrobiliśmy tego, a nastawiliśmy się na kontrataki. W tym momencie zadziałał chyba strach i oddaliśmy inicjatywę Anglikom. Przez to szanse na zwycięstwo były nikłe i właściwie tylko przypadek mógł nam dać trzy punkty.
Czy końcówka była efektem "angielskiego kompleksu", jaki trapi biało-czerwonych? - Trudno to ocenić, bo wiele zależy od tego jaka była taktyka. Możliwe, że górę wzięła obawa przed porażką, ale równie dobrze mogło być tak, że trener Fornalik nakazał uspokoić grę. Szkoda, że nie zainkasowaliśmy trzech punktów, bo rewanż na terenie rywala będzie znacznie trudniejszy. Mimo wszystko już teraz można powiedzieć, że biało-czerwoni są w stanie awansować na mistrzostwa świata i tej wiary nie może nam zabraknąć w kolejnych potyczkach - zaznaczył Dembiński.
Były piłkarz Lecha, HSV, Widzewa i Amiki jest o tyle zaskoczony asekuracyjną grą Polaków, że przeciwnicy nie sprawiali wrażenia przesadnie groźnych. - Anglicy mieli niewiele sytuacji, zwłaszcza gdy prowadzili. Później - przy stanie 1:1 - próbowali akcji oskrzydlających, lecz wynikało to głównie z tego, że my się cofnęliśmy - stwierdził.
Z czego mogła wynikać przeciętna postawa Synów Albionu? - Ta drużyna na pewno nie jest tak słaba jak sugerowałoby to środowe spotkanie. Obraz gry był dla mnie dziwny, może Anglicy próbowali nas uśpić. Zresztą raz im się to udało, bo gola zdobyli w momencie, w którym nic go nie zapowiadało. To było bolesne dla nas, ale na szczęście się nie załamaliśmy. Muszę przyznać, że wyspiarze mi się w ogóle nie podobali. Popatrzmy choćby na Wayne'a Rooney'a, który w pojedynkach ligowych walczy aż miło. W Warszawie natomiast poza bramką nie pokazał absolutnie nic. Tym bardziej szkoda, że nie udało nam się wygrać - zakończył Dembiński.