"Nowy" napastnik Widzewa: To nie był mój pierwszy raz
W 8. kolejce T-Mobile Ekstraklasy, Widzew Łódź pokonał w meczu wyjazdowym Piasta Gliwice 2:1. Pod koniec spotkania w ataku łodzian zagrał... Jakub Bartkowski, który jest nominalnym obrońcą.
- Nie był to łatwy mecz. Zostawiliśmy na boisku dużo sił, widać było w szatni, że wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni. Ale jak widać, opłacało nam się to, bo udało się wygrać i do Łodzi jadą trzy punkty - powiedział po sobotnim spotkaniu Jakub Bartkowski, zawodnik Widzewa Łódź.
Widzewiacy oddali w sobotnim meczu jedynie dwa celne strzały na bramkę gliwiczan, lecz dzięki stuprocentowej skuteczności, oba z nich zamienili na gole. - Mieliśmy mało sytuacji w tym meczu, lecz mimo tego, udało nam się strzelić więcej bramek od przeciwnika. To trzeba docenić. Nie sztuką jest wypracować 10, czy 15 sytuacji i żadnej z nich nie wykorzystać. Sztuką jest, kiedy drużyna może nie gra dobrze w ofensywie i oddaje pole rywalowi, zdobywa więcej bramek od niego - przyznał gracz Widzewa. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego mogą żałować jedynie straconej bramki, która wpadła przez błąd jednego z obrońców. - Trochę głupio straciliśmy tę bramkę, bo wydawało się, że mieliśmy opanowaną sytuację. Ale czasami zdarzają się takie sytuacje - przyznał. - Za bardzo oddaliśmy pole Piastowi i musimy wyciągnąć z tego wnioski. Na szczęście potrafiliśmy się podnieść i przenieść grę na połowę rywala, dzięki czemu zdobyliśmy zwycięską bramkę - dodał.Mimo lekkiego urazu, Bartkowski radził sobie dobrze w ataku i zebrał od kolegów słowa uznania. - (uśmiech) Starałem się jak mogłem. Trzeba było przetrzymać piłkę z przodu i w miarę się udało. Chociaż Piast nas mocno atakował i musieliśmy skupić się na grze defensywnej. Robiłem co mogłem, tak jak cała drużyna - zakończył.