- Było to bardzo ciężkie spotkanie. Patrząc na przebieg gry było widać, że zespół, który strzeli drugą bramkę, ten wygra. W drugiej połowie zagraliśmy trochę gorzej, niż w pierwszej, bo Piast nas trochę przycisnął i wykorzystał nasz błąd. Wiadomo, jak ktoś strzela bramkę kontaktową, to później łatwiej mu się gra. Ale udało nam się przystopować ataki przeciwnika i strzeliliśmy zwycięską bramkę. Te trzy punkty są dla nas bardzo ważne - powiedział Marcin Kaczmarek, strzelec pierwszej bramki dla łódzkiego Widzewa.
Przez ostatni kwadrans sobotniego spotkania widzewiacy musieli odpierać ataki gospodarzy, którzy po zdobyciu kontaktowego gola podkręcili swoje tempo gry. - Tak się gra na wyjazdach. Ktoś strzeli bramkę kontaktową, gola na remis i ciągnie go do przodu. My wiadomo, podwójna garda i podnieśliśmy się. Fajną akcję zrobił Mariusz Rybicki. Wszedł i zrobił dużo roboty, dzięki czemu wygraliśmy. Ciężkie trzy punkty, które cieszą. Ale nie możemy tak więcej grać. Źle podeszliśmy do drugiej połowy - mówił skrzydłowy Widzewa
Gol zdobyty przez "Kakę" w Gliwicach był drugim golem z rzędu byłego reprezentanta Polski w T-Mobile Ekstraklasie. Jak sam przyznaje, był to dla niego pierwszy taki wyczyn w karierze. - Ja o tej bramce już zapomniałem. Dzisiaj strzeliłem drugą i jestem zadowolony. Nigdy mi się nie przydarzyło, ze strzelałem z meczu na mecz bramki - przyznał. - Ta bramka smakuje o wiele lepiej, bo udało nam się zwyciężyć - dodał.
Na stadionie Piasta Gliwice zasiadła ponad 1000 osobowa grupa sympatyków czerwono-biało-czerwonych, która przez cały czas trwania spotkania żywiołowo wspierała swoich ulubieńców. - Bardzo im za to dziękujemy. Byliśmy w trudnej sytuacji i wyszliśmy z niej dzięki wsparciu naszych fanów. Dziękujemy im za to. Słyszeliśmy, jak nas wspierają i jak cieszą się z nami ze zwycięstwa - zakończył