Gole Roberta Lewandowskiego i Marcela Schmelzera zapewniły Borussii Dortmund zwycięstwo nad Królewskimi. Bohaterem okrzyknięto bocznego obrońcę, który oprócz pokonania Ikera Casillasa spisywał się bez zarzutu w defensywie i często podłączał się do akcji ofensywnych. - Niemcy mogą się cieszyć, że mają takiego zawodnika. Marcel był dzisiaj jak z innej planety - powiedział o Schmelzerze, którego niedawno krytykował Joachim Loew, Juergen Klopp. - To oczywiście dla mnie spełnienie marzeń. To właśnie to, o czym śnisz jako mały chłopak: strzelić zwycięskiego gola Realowi w Lidze Mistrzów. Jestem tak szczęśliwy, że trudno będzie mi zasnąć - cieszył się rozentuzjazmowany 24-latek.
Na pochwały zasłużyli tym razem wszyscy piłkarze mistrza Niemiec. Nawet słabiej zaawansowany technicznie Kevin Grosskreutz radził sobie z Hiszpanami i godnie zastępował Jakuba Błaszczykowskiego. - To był bardzo, bardzo dobry mecz z naszej strony. Dzięki niemu możemy zapomnieć o tym, co wydarzyło się w weekend (Borussia przegrała w derbach z Schalke 1:2 - przyp.red.). Byliśmy świetni zespołowo, wywieraliśmy presję na rywalach i nie pozwoliliśmy ich indywidualnościom rozwinąć skrzydeł - stwierdził kapitan Sebastian Kehl. - Fantastyczne uczucie! Zasłużyliśmy na zwycięstwo, jestem dumny z drużyny. Spełniliśmy marzenia z dzieciństwa - dodał Neven Subotić. - Cudowny wieczór! Pokonaliśmy jeden z najlepszych zespołów świata - ocenił Mats Hummels.
- Zwycięstwo Borussii jest zasłużone - powiedział po spotkaniu Jose Mourinho. Z Portugalczykiem trudno się nie zgodzić: BVB miało przewagę w posiadaniu piłki (55 do 45 procent) i częściej celnie uderzało na bramkę (10 do 5 strzałów). - Tak piękny wieczór mogliśmy wymarzyć sobie tylko w najbardziej szalonych snach. Ktokolwiek kiedykolwiek miał wątpliwości co do charakteru moich zawodników, całkowicie stracił mój szacunek. Oni zawsze dają z siebie wszystko. Trzeba naprawdę zagrać na 100 procent, by zatrzymać na skrzydłach Ronaldo i di Marię - przyznał Klopp.
Dortmundczycy zupełnie nieoczekiwanie zostali liderami "grupy śmierci" i do awansu do najlepszej "16" brakuje im już tylko - w zależności od innych wyników - 3 lub 4 punktów. - To była, jest i pozostanie bardzo trudna grupa - stwierdził tonując nastroje Klopp. - Wiemy, że jesteśmy w bardzo dobrej pozycji wyjściowej, ale przed nami jeszcze daleka droga. To, kto prowadzi na półmetku, nie ma znaczenia. Liczyć będzie się dopiero awans, który jest naszym celem - ocenił Hummels. Za dwa tygodnia Borussia zawita na Santiago Bernabeu i, jeśli zaprezentuje się tak jak w środowy wieczór, nie jest bez szans. - Dzisiaj fetujemy, ale od czwartku pełna koncentracja na meczu ligowym z Freiburgiem - zapowiedział Grosskreutz.