Emocje złym doradcą Arki

Wiele emocji wywołał w obozie żółto-niebieskich pojedynek z Olimpią Grudziądz. Piłkarze i trener Arki przyznają, że nerwowe zachowanie i decyzje arbitra odeszły już w niepamięć.

Zawodnicy Arki po meczu z Olimpia Grudziądz byli bardzo "nabuzowani". Nie mogli zrozumieć jak arbiter nie dopatrzył się ewidentnego przewinienia napastnika gości - Adama Cieślińskiego, który poturbował Tomasza Jarzębowskiego. Kapitan Arki krwawił i z rozciętymi łukiem brwiowym oraz powieką musiał opuścić plac gry. Cieśliński za to przewinienie otrzymał jedynie żółtą kartkę.

Sędzia Artur Aluszyk popełnił jednak więcej błędów. Porażka z Olimpią i postawa sędziego przelała czarę goryczy. Pretensje zawodnicy Arki mieli także po końcowym gwizdku. W efekcie Krzysztof Sobieraj dostał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Emocji nie mógł powstrzymać również Petr Nemec.

Aktualnie o niezdrowych emocjach nie ma mowy. Piłkarze i trener podkreślają, że owe feralne spotkanie poszło już w niepamięć. - Już w niedzielę, na pomeczowym treningu powiedziałem piłkarzom, że emocje za bardzo nam się udzieliły. Stres nie był dobrym doradcą i z tego musimy sobie zdawać sprawę. Sporządziliśmy także specjalny aneks, na podstawie którego karać będziemy zawodników za kartki uzyskane w wyniku niesportowego zachowania. Myślę, że od teraz piłkarze będą bardziej uważni na to co robią i jak reagują. Takie niezdrowe emocje do piłki nie pasują. Przyznam, że niepotrzebnie nas wszystkich poniosło. Trzeba się skupić na grze - na spokojnie ocenił opiekun żółto-niebieskich.

Tego samego zdania byli zawodnicy Arki. - Emocje szybko opadły. Pretensji nie należy mieć do sędziego, winić możemy tylko siebie. Gdybyśmy tylko wykorzystali jedną z sytuacji w pierwszej połowie, mecz inaczej by się potoczył, a tak skończyło się porażką. Chcemy jak najszybciej zapomnieć o meczu z Olimpią i skupić się na pojedynku z GKS-em Katowice - powiedział Piotr Tomasik.

Nemec przyznaje: Niepotrzebnie daliśmy się ponieść emocjom
Nemec przyznaje: Niepotrzebnie daliśmy się ponieść emocjom

Mateusz Szwoch dodał: - Oczywiście, że musimy zapomnieć o tym meczu. Teraz czekają nas Katowice. Zapowiada się ciężki mecz, bo GKS nie jest słabym zespołem. Chcemy w końcu udowodnić kibicom, że jednak w tej lidze potrafimy wygrywać.

Od kartki dla Sobieraja gdynianie nie odwołali się. Dlaczego? - Odwołanie może zostać pozytywnie rozpatrzone, ale mogą też odrzucić nas wniosek. Przyjęliśmy to, dostaliśmy kartki w ferworze walki i musimy z tym żyć. Decyzji sędziego nikt już nie cofnie - rzucił Nemec.

W jednym z niedawnych wywiadów Tomasz Jarzębowski przyznał, że Arka jest taką Legią pierwszej ligi. Od gdynian oczekuje się sporo. Poniekąd w ten sposób można tłumaczyć niezdrowe emocje z udziałem gdyńskich piłkarzy.

- Mamy określony cel na ten sezon. Klub wyszedł z takiego założenia i my go realizujemy. Nie jest to moja zasłona dymna, staram się według zaleceń wprowadzać do gry młodzież z korzyścią dla Arki. U młodych zawodników zawsze następuje obniżka formy, więc nie można mówić, że Arce taka postawa wypada czy nie wypada. Od nich samych, młodych piłkarzy zależy jak dalej będą pracować - wyjaśnił trener Petr Nemec. - Arka zasługuje na grę w ekstraklasie, na wszystko potrzeba jednak czasu. Do meczu z Olimpią nie chcę już wracać. Trener gości przepraszał mnie za faul, po którym powinna być czerwona kartka. Po meczu Sobieraj dostaje drugą żółtą za dyskusje. Te kartki nie są adekwatne do przewinienia. Dla mnie faul Cieślińskiego zasługiwał na czerwoną kartkę. Przez niezdrowe emocje uciekł nam wynik. Moi piłkarze byli mniej skoncentrowani, dali upust emocjom, głupio sfaulowaliśmy w końcówce meczu i przegraliśmy.

Ciężkie przeprawy Arki z rywalami, Czech tłumaczył specyfiką klubu z Gdyni. - Gołym okiem widać, że drużyny na mecz z Arką dodatkowo się mobilizują. Z innymi grają normalnie, a na nas zawsze mocniej się spinają. Może udziela im się atmosfera tego stadionu i ładny obiekt? Drużynom dobrze się gra w Gdyni. Zresztą w takiej atmosferze powinny odbywać się wszystkie mecze. Jedynie piłkarze Zawiszy i Cracovii mogą czuć to samo. Każdy zawodnik lepiej się czuje grając przy pełnych trybunach. Wówczas bardziej się chce, bardziej chce się pokazać

Źródło artykułu: