Ensar Arifović: Trener byłby idiotą, gdyby...

Bośniak był ostatnio ostro ganiony. Swoją grą i golem w meczu z Bogdanką powinien zamknąć usta krytykom. - Miałem tę krytykę gdzieś. Nie jestem Messim ani Pele, żebym sam wygrywał mecze - przypomniał.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Wiele gorzkich słów zostało wypowiedzianych pod adresem Ensara Arifovicia po spotkaniu z Cracovią. Zdaniem części obserwatorów trener Dominik Nowak popełnił błąd, pozostawiając napastnika na boisku, choć ten opadł z sił.

- Szczerze mówiąc miałem tę krytykę gdzieś. Wiem, co robię na boisku i czego wymaga ode mnie szkoleniowiec. Przecież nie każdy ma prawo wiedzieć, jakie są moje zadania na boisku, a trener byłby idiotą, gdyby wystawiał mnie, choć grałbym słabo. Nie jestem Messim ani Pele i nie będę sam wygrywał meczów czy pojedynków biegowych - przypomniał napastnik Floty.

Napastnik w sobotę pokazał się z najlepszej strony i potwierdził posiadanie patentu na strzelanie bramek Bogdance. - Znowu ten przeklęty Arifović - gdzie gra, tam mi strzela bramkę - przyznał pół roku temu bramkarz łęcznian Sergiusz Prusak. Historia znów się powtórzyła.

- Strzeliłem Prusakowi chyba szóstą czy siódmą bramkę. Szkoda, że nie broni w każdym klubie, bo wtedy byłbym królem strzelców - uśmiechał się Arifović. - Tak na poważnie: mieliśmy w głowach ostatnią, przegraną w nimi 2:5 potyczkę. Po tym meczu było ze strony ich zawodników kilka przykrych scen, więc chcieliśmy pokazać im miejsce w szeregu. Po tym meczu je poznali - zauważył.
Ensar Arifović po raz trzeci w sezonie wpisał się na listę strzelców Ensar Arifović po raz trzeci w sezonie wpisał się na listę strzelców
Świnoujścianie wygrali 3:1. Na przerwę zeszli z minimalnym prowadzeniem, po powrocie z szatni nastąpił krytyczny moment w ich grze. Na domiar złego stracili gola. - Na początku drugiej części nie zlekceważyliśmy rywala, ale wyszliśmy zbyt pewni siebie. W sumie dobrze, że strzelili nam gola, bo paradoksalnie to nas podbudowało. Wiedzieliśmy, że trzeba odpowiedzieć i pokazać, że mamy charakter i jesteśmy zespołem z jajami - mówił autor trzeciego gola.

Pierwsza w sezonie porażka z Cracovią zdjęła z barków Wyspiarzy nadmierną presję? - Nie. To nie tak. Liczeniem serii bez przegranego meczu zajmowali się dziennikarze. My w szatni nie pompowaliśmy balonika. Spotkania z Cracovią nie trzeba było przegrać, no ale cóż - stało się. Może od teraz zacznie się nowa seria i w ten sposób zrobimy awans.

- Wielu nam życzy porażek. No ale niestety będą musieli jeszcze poczekać. Oni będą narzekać na nas, że gramy taką a taką piłkę, a my w tym czasie ugramy awans i będziemy już biegać w ekstraklasie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×