33-letni już były reprezentant Polski próbuje przypomnieć o sobie w Lechii Gdańsk. Początki dla napastnika w tym klubie nie są jednak łatwe. Choć piłkarz rozpoczął sezon w kilku spotkaniach w pierwszym składzie drużyny, to od 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy stracił w nim miejsce. Na początku października zagrał co prawda 50 minut przeciwko swojemu byłemu klubowi, Jagiellonii Białystok, w 1/8 finału Pucharu Polski, ale później kopał już piłkę tylko na poziomie III ligi w drugiej drużynie Lechii. Przed spotkaniem 9. kolejki ekstraklasy z Podbeskidziem wystąpił w trzecioligowym starciu gdańszczan z Pogonią Barlinek. W 35. minucie zdobył nawet gola, ale na historyczną bramkę w pierwszej drużynie Lechii czekał aż do 26 października.
Trener Bogusław Kaczmarek dał ponownie szansę Rasiakowi i wstawił go do pierwszej jedenastki przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała. Wpływ na decyzję Kaczmarka miała z pewnością też kiepska sytuacja kadrowa gdańszczan. Wobec licznych urazów szkoleniowiec nie miał wielkiego pola manewru w ofensywie, a dodatkowo przed starciem w Bielsku-Białej wypadł mu ze składu Piotr Wiśniewski. Tym samym Rasiak mógł zagrać od pierwszych minut i już w 7. odpłacił się trenerowi golem.
- Oficjalnie strzeliłem pierwszą bramkę dla Lechii w ekstraklasie, która przede wszystkim ustawiła mecz. Przez większość spotkania graliśmy naprawdę dobrą piłkę. Chwila naszej nieuwagi, dobra akcja Podbeskidzia i był remis. Wygraliśmy jednak 3:2, a trzy punkty na wyjeździe mają swoją wymowę. Kolejna podróż, z której wracamy z trzema punktami. Cieszymy się bardzo - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Rasiak.
Drużyna Lechii zgromadziła wdziewięciu kolejkach 15 punktów, co zdaniem Rasiaka jest dobrym rezultatem. - Mamy silny skład. Cieszymy się, że mamy piętnaście punktów. Mogło być zawsze więcej, ale mogło być też mniej. Mamy to, co mamy i szykujemy się do przyszłej niedzieli na mecz z Legią. Myślę, że ten mecz będzie przełomowy, bo znów będziemy patrzeć albo w środek tabeli, albo wysoko - zapewnia napastnik.
Gdańszczanie mogli i powinni byli mieć przynajmniej o jedno "oczko" więcej, jednak przegrali feralnie starcie ze Śląskiem Wrocław. - Mieliśmy analizę, którą zawsze robimy. Były dobre momenty w naszym wykonaniu w tym meczu, ale Sebastian Mila sam nas rozbroił. Przegraliśmy spotkanie, ale wyciągnęliśmy wnioski. W Anglii nauczyłem się, że przede wszystkim najważniejszy jest następny mecz. Do niego się przygotowujemy - zaznacza Rasiak.
Podobnie jak w starciu ze Śląskiem, również przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała podopieczni Bogusława Kaczmarka strzelili co najmniej dwa gole rywalom. Znów jednak kończyli spotkanie w dramatycznych okolicznościach. - Chyba każdy w Gdańsku cieszy się, jak spotkanie kończy się happy endem. W zeszłym sezonie Lechia - szczególnie w pierwszych miesiącach - bardzo mało goli traciła, mało też strzelała. Teraz forma strzelecka jest na wysokim poziomie. Abdou Razack Traore ma już sześć bramek i przewodzi razem z Milikiem i Ljuboją w klasyfikacji strzelców w lidze. Gole więc zdobywamy i myślę, że gramy fajną piłkę - przekonuje 37-krotny reprezentant Polski.
Rasiak pokusił się także o krótką ocenę ostatnich wyborów nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Serdecznie gratuluję Panu Zbyszkowi. Zawsze go ceniłem. Jest to bardzo inteligentny człowiek, i życzę mu powodzenia - zakończył Rasiak.