Lubelski klub poszukiwał bramkostrzelnego napastnika, a 25-letni piłkarz macedońskiego FK Renova wydawał się być doskonałym kandydatem do tej roli. Nie zobaczymy go jednak na I-ligowych boiskach, gdyż sam zawodnik chce grać na wyższym poziomie. - Informowałem już prezesa Sadowskiego - zawodnik nie chce grać w I lidze. On chciał się wypromować. Ze względu na to, że I liga nie jest transmitowana, to nie jest poziom na którym on chce grać. Ma naciski ze strony miejscowych menedżerów. Podobno ma ofertę z Dinamo Tirana, tak mi wczoraj zameldowano. Bardzo mi zależało na tym, że tu pozostał. Wiadomo było, że Motor go nie wykupi, bo to są duże pieniądze, ale mógłby pograć rok - w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl wyjaśnia menedżer Jerzy Kopa.
Można już odliczać godziny do zamknięcia okna transferowego, a nie udało się sfinalizować transferu, na którym Motorowi zależało. Czy menedżer ma w zanadrzu "plan B"? - Nie mam nikogo, bo już jest późno. Jest mi przykro - przyznaje.
Pomysł sprowadzenia Genca Hyseni do Polski pojawił się dużo wcześniej, niż zainteresowanie ze strony lubelskiego klubu. Plany te również spaliły na panewce. - To był zawodnik początkowo szukany dla Groclinu. Później, kiedy Groclin złączył się z Polonią, to temat przestał być aktualny. Jest tam np. Kosmalski i wielu innych dobrych piłkarzy. Wtedy rozmawialiśmy z innym klubem, który wyraził zainteresowanie, ale potem trener nie uzyskał akceptacji prezesa - informuje Kopa.