Derby Wschodniej Małopolski rozpoczęły się z półgodzinnym opóźnieniem, gdyż gospodarze starali się zebrać z murawy pokaźną warstwę śniegu. Zabiegi te przyniosły wymierny efekt, gdyż stan boiska jak na panujące warunki był rewelacyjny. Dzięki temu od początku spotkania oglądaliśmy dobry mecz i składne akcje, głównie Termaliki. Słonie grały z polotem i pomysłem, a ich kołem zamachowym byli grający na skrzydłach Dariuszowie: Jarecki i Pawlusiński. Ten drugi w 11 minucie otworzył wynik meczu dobijając główką strzał w poprzeczkę Jana Pawłowskiego. Przez prawie całą pierwszą odsłonę meczu na bramkę Konrada Forenca sunęły ataki, a momentami goście byli zamknięci na własnej połowie niczym w hokejowym zamku. I kiedy wszyscy zmarznięci kibice myślami byli przy gorącej herbacie i kiełbasce, goście oddali pierwszy celny strzał na bramkę. Piłkę bitą z rzutu rożnego Sebastian Nowak wybił w okolicę linii pola karnego. Tam dopadł do niej Cheikh Tidiane Niane i potężnym strzałem tuż pod poprzeczkę zdobył wyrównanie.
Od początku drugiej połowy zaatakowali gospodarze i na efekty nie trzeba było długo czekać. Ostre dośrodkowanie w pole karne Dariusza Pawlusińskiego zamknął przy lewym słupku Jarecki i gospodarze ponownie byli na prowadzeniu. W odpowiedzi goście oddali drugi celny strzał i zdobyli drugiego gola. Piłka po wrzutce Janusza Wolańskiego na dalszy słupek wylądowała na piątym metrze, a tam zderzenie Jakuba Czerwińskiego z Nowakiem wykorzystał Maciej Kowalczyk. To trafienie wcale nie podłamało zawodników Bruk-Betu. Nadal grali oni swoje i gdyby prezentowali skuteczność swoich przeciwników, mogli zakończyć to spotkanie dwucyfrówka. Zdobyli jednak tylko jedno trafienie, a czwartego gola sprezentowali im zawodnicy ze Stróż. Ale po kolei. W 70 minucie Andrzej Rybski obsłużył idealnym podaniem Pawlusińskiego, a ten odwdzięczył się przepiękną podcinką. Na dwie minuty przed końcem mieliśmy na boisku prawdziwe piłkarskie jaja. Dalekim wyjściem przed pole karne sytuację ratował Forenc, ale tak niefrasobliwie wybijał piłkę, że trafił w plecy Krzysztofa Markowskiego. Futbolówka majestatycznie poturlała się prosto do bramki Kolejarza, mimo rozpaczliwych interwencji defensorów.
Pomeczowe wypowiedzi:
Waldemar Piątek, trener bramkarzy Kolejarza Stróże: W pierwszej połowie oglądaliśmy mecz walki, w którym dominowała Nieciecza. Mimo straty bramki w 10 minucie podnieśliśmy się tuz przed przerwą i w dobrych nastrojach przystępowaliśmy do dalszej gry. W drugiej części popełniliśmy seppuku. W naszej grze za dużo było błędów i zasłużenie przegraliśmy.
Kazimierz Moskal: Zgadzam się, ze ten mecz wygraliśmy zasłużenie. W pierwszej części moglismy strzelić nie jedną, a kilka bramek. Moim chłopakom należy się szacunek, gdyż za każdym razem po remisie dążyli do kolejnej bramki. Z pewnością boli to, jak dziś traciliśmy bramki. Może zawodnicy w ten sposób chcieli nagrodzić zmarzniętą publiczność?
Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Kolejarz Stróże 4:2 (1:1)
1:0 - Dariusz Pawlusiński 11'
1:1 - Cheikh Tidiane Niane 44'
2:1 - Dariusz Jarecki 49'
2:2 - Maciej Kowalczyk 57'
3:2 - Dariusz Pawlusiński 70'
4:2 - Krzysztof Markowski (sam.) 88'
Składy:
Termalica Bruk-Bet Nieciecza: Sebastian Nowak - Karol Piątek, Jakub Czerwiński, Michał Nalepa, Łukasz Pielorz, Dariusz Pawlusiński, Dalibor Pleva, Krzysztof Lipecki (73' Vojtech Horvath), Andrzej Rybski, Dariusz Jarecki (79' Szymon Sobczak), Jan Pawłowski (63' Emil Drozdowicz).
Kolejarz Stróże: Konrad Forenc - Dawid Szufryn, Kamil Nitkiewicz (53' Rafał Pietrzak), Marcin Stefanik (77' Krzysztof Gajtkowski), Adam Giesa (61' Grzegorz Arłukowicz), Krzysztof Markowski, Michał Gryźlak, Maciej Kowalczyk, Dariusz Walęciak, Cheikh Tidiane Niane, Janusz Wolański.
Żółte kartki: nikt.
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
Widzów: 500.